Rozdział 14. - Rozumiem, że się kochacie, rozumiem nawet, że miłość dwóch chłopców jest możliwa, ale nie rozumiem, dlaczego robicie to publicznie.

/ sobota, 5 maja 2012 /
Nie wspominałem o tym wcześniej, ale stan Fizzy jest już w normie. Praktycznie całkiem wyzdrowiała i nie ma prawie żadnych, bardzo widocznych śladów po tym przykrym wydarzeniu. Z tego, co mówiła mama Louisa, z jej psychiką też jak na razie jest wszystko w porządku. Chociaż ten problem mamy z głowy. Została jeszcze tylko kwestia Luka.
Był weekend, więc to ja postanowiłem opiekować się dzisiaj małym. We wszystkie dni szkolne, robił to Louis. Chciałbym go trochę odciążyć. Przecież w końcu to ja znalazłem Luka. Wypadałoby nie zwalać wszystkich obowiązków, związanych z nim, na Lou. 
Obudziłem się nieco wcześniej, żeby przygotować śniadanie. Przeważnie to Louis gotował, ale jak już wspominałem, chcę mu pomóc. Nie jestem jakimś fenomenalnym kucharzem, ale starałem się najbardziej jak potrafiłem. 
Gdy udało mi się przygotować zapiekankę, która moim zdaniem była całkiem zjadliwa, poszedłem do pokoju, w którym znajdował się Luke. Wyglądał tak uroczo, gdy spał. Nie miałem serca go budzić, ale nie po to męczyłem się w kuchni, żeby teraz moja ciężka praca się zmarnowała.
Usiadłem, obok niego na łóżku, odkryłem z niego kołdrę i zacząłem lekko go szturchać.
- Obudź się, mały. - wyszeptałem mu do ucha.
- Jeszcze 5 minut, mamo. - zaczął machać ręką przed moją twarzą i perfidnie włożył mi palec w oko.
Syknąłem z bólu i potarłem bolące miejsce, co jeszcze pogorszyło sprawę. Łzy ciekły po moim policzku, a ja nie mogłem tego zahamować. Znalazłem w szafce nocnej chusteczkę, przyłożyłem ją do oka i ponownie zacząłem szturchać Luka, żeby się obudził. Tym razem jednak byłem w bezpiecznego odległości od niego.
Po wielkich męczarniach, udało mi się wreszcie wynieść tego małego człowieczka z sypialni. Ciągnąłem go prawie po ziemi, bo był jeszcze zaspany, ale to nie ważne. Ważne było to, że moja zajebista zapiekanka stygła.
Właściwie to było jeszcze wcześnie, więc nie miałem zamiaru budzić Louisa. Stwierdziłem, że należny mu się dłuższy odpoczynek po tym jak przez cały tydzień, tak wytrwale opiekował się Lukiem. Nie wyglądało, jakby robił to z obowiązku, albo dlatego, że było mu żal Luka. Na prawdę cieszył się, pomagając i bawiąc się z tym dzieciakiem. On na prawdę kochał dzieci. To chyba jednak nic dziwnego, skoro dorastał w otoczeniu czterech młodszych sióstr. Pewnie musiał pomagać mamie w opiece nad nimi. Wyszło mu to jednak jak najbardziej na dobre. Będzie kiedyś niesamowitym tatą. Takim, o jakim marzy każde dziecko.
- Gdzie Louis? - zapytał Luke, mając pełną buzię od zapiekanki.
- Po pierwsze nie mów z pełnymi ustami. - pouczyłem go. - A po drugie, Louis śpi. 
Luke starannie zmielił wszystko, co miał w buzi, wziął oddech i przemówił:
- Lubię go, wiesz? - wyszczerzył się w moją stronę. - Jest bardzo miły.
- Owszem. - pokiwałem głową. - I myślę, że on też Cię lubi. - pogłaskałem go po włosach.
- Mnie się nie da nie lubić. - wypiął dumnie pierś i uśmiechnął się cwaniacko.
Przewróciłem tylko oczami w odpowiedzi, ale chłopak miał racje. Nie dało się go nie lubić. Był na prawdę uroczym i niezwykle pociesznym dzieckiem. Wprowadzał w naszym domu taką rodzinną atmosferę. Wcześniej byliśmy tylko ja i Louis, sami. Nie mówię, że mi to przeszkadzało, bo nie musieliśmy wtedy w żaden sposób się ograniczać i mogliśmy robić co tylko nam się żywnie podobało, ale jednak, gdy dziecko jest w domu, jest zupełnie inaczej. Czuję, jakbyśmy tworzyli z Louisem prawdziwą rodzinę. To głupie, bo jesteśmy przecież jeszcze dziećmi (no właściwie to ja jestem) i nie powinniśmy myśleć o takich sprawach. Mi jednak ciągle chodziły po głowie pewne rzeczy. Jak by to były, gdybyśmy mieli dziecko? Nasze, własne dziecko. Jak nasi przyjaciele by to odebrali? Jak w ogóle ludzie odebrali to, że para gejów ma dziecko? Czy byłoby ono przy nas szczęśliwe? Czy nie narazilibyśmy go na kpiny ze strony rówieśników? Czy podołalibyśmy takiemu zadaniu, jak bycie rodzicem?
Gdyby nie Luke, to jestem pewien, że te myśli w ogóle nie pojawiłyby się w mojej głowie. Jednak ten malec, skłonił mnie do takich przemyśleń. Może wyjeżdżam za daleko w przyszłość, ale chciałbym kiedyś stworzyć z Louisem prawdziwą rodzinę.
- Wiesz, Harry... - zaczął nieśmiało Luke. - Myślę, że pasujecie do siebie, pomimo tego, że oboje jesteście chłopcami. - pogłaskał mnie swoją małą dłonią, po przedramieniu. 
Uśmiechnąłem się niezręcznie w odpowiedzi na to.
Zdziwiło mnie wyznanie Luka. Wydawało mi się, że on tego nie rozumie. Widocznie musiał nad tym myśleć, skoro doszedł do takich wniosków. Ten dzieciak jest zbyt bystry.
Temat nam się skończył, więc teraz w kuchni było cicho i dało się słyszeć jedynie chrupanie, konsumowanej przez nas zapiekanki. Luke jadł ją z wielkim smakiem, a gdy skończył aż oblizał dokładnie wszystkie palce i poklepał się po brzuchu.
- To było pyszne. - powiedział.
- Starałem się. - odpowiedziałem i moją uwagę przykuł dźwięk szurania papciami, dochodzący zza drzwi.
Wiedziałem, że tak szura tylko Louis. Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stanął mój mężczyzna. Przeciągnął się leniwie i ziewnął głośno.
- Dlaczego mnie nie obudziłeś? - zwrócił się do mnie.
- Chciałem, żebyś wypoczął. Należy Ci się. - obdarowałem go czułym uśmiechem.
Nic nie odpowiedział. Ślamazarnie podszedł do stołu, przy którym jedliśmy i zajął miejsce na jednym z krzeseł, które znajdowało się na przeciwko nas.
- Louis! - Luke zawył radośnie, zeskoczył z krzesła, obiegł stół i przytulił się do nogi Louisa.
- Hey, młody. - Lou uśmiechnął się uroczo i posadził chłopca na swoich kolanach, a potem pocałował go we włosy.
Mały cieszył się od ucha do ucha i co chwilę spoglądał na Louisa, posyłając mu pełne radości spojrzenia.
Muszę przyznać, że przez ten widok, w moim sercu rozlewało się niesamowite ciepło. Oparłem głowę na ręce i przyglądałem się temu cudownemu obrazowi, z rozmarzonym wzrokiem. Widać było, że przez tak krótki czas, wytworzyła się między nimi magiczna więź. Z jednej strony to było dobre, ale z drugiej, ciężko będzie pożegnać się z Lukiem, gdy już odnajdą się jego rodzice. Policja złapała jakiś trop. Podążają nim i mamy nadzieję, że wreszcie dojdą do prawdy i znajdziemy odpowiedzi na wszystkie nasze pytania, dotyczące tego malca.
- Gotowałeś? - Louis zburzył moje myśli i wyglądało, jakby wyczuł zapach zapiekanki.
- Tak. - podrapałem się po karku. - Chcesz spróbować? - wskazałem na tacę, na której znajdowało się przygotowane przeze mnie danie.
- Oczywiście! - powiedział radośnie, a ja podałem mu posiłek.
Mimo, że było już zimne, widać, że mu smakowało. Ucieszył mnie ten fakt. Nie było mu jednak dane, w spokoju go dokończyć, bo Doris niespodziewanie wskoczyła na kuchenny blat, po czym przeskoczyła z niego na stół i wylądowała wprost, w talerzu z posiłkiem Louisa. Mały Luke, tak się przestraszył, że aż zeskoczył z kolan Louisa i powędrował z powrotem na miejsce obok mnie.
- Doris! - wrzasnął Lou. - Co ty najlepszego zrobiłaś? - zmierzył wzrokiem swoją zmasakrowaną zapiekankę. - Przez Ciebie będę głodny. - wziął ją na ręce i spojrzał na nią z udawanym fochem. 
W odpowiedzi dostał ciche "miał, miał", które wydawałoby się, jakby miało znaczyć przepraszam. Po chwili jednak, gdy kotka zaczęła mu się wyrywać i podrapała go po ramieniu, stwierdziłem, że to chyba było tylko ostrzeżenie przed tym, co miała zamiar zrobić. Lou zdenerwował się i wywalił ją za drzwi od kuchni. Usiadł z powrotem na krześle i skrzyżował ręce na piersiach.
- Zaczynam żałować, że Ci ją kupiłem. - wymamrotał.
W odpowiedzi na to, tylko zachichotałem i Luke również. Mimo, że bardzo się psociła i czasami oszpecała mojego Louisa to i tak ją uwielbiałem. W końcu nie dość, że jestem miłośnikiem kotów to jeszcze była ona prezentem od niego. To wynagradzało mi wszystkie szkody, które wyrządzała w naszym domu.  
Po posiłku, właściwie nie wiedzieliśmy, jakie zajęcie sobie znaleźć. Usiedliśmy w salonie i zrobiliśmy burzę mózgów. Padały różne propozycje, ale żadna z nich nie odpowiadała całej naszej trójce. Średni wychodziło nam dogadywanie się w tej kwestii. 
Podczas zażartej kłótni Louisa i Luka, na temat tego, który kucyk pony jest tym najlepszym, usłyszałem dzwonek do drzwi. Podniosłem się niechętnie z kanapy, założyłem na nogi papcie, ubrałem jakieś pierwsze lepsze spodnie, bo paradowałem od rana w samych bokserkach (gdyby nie Luke to pewnie biegałbym nago) i doszedłem wreszcie do drzwi, żeby je otworzyć.
- Heey! - przywitał mnie uściskiem, Liam.
Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem.
- Myślałem, że bardziej ucieszysz się na mój widok. - westchnął. - Wpadliśmy was odwiedzić. 
- Wpadliśmy?
Nie zdążyłem jeszcze dokończyć mojego pytania, a zza pleców Liama wyłonili się Niall, Zayn, Emily i Carmen.
- Chyba nie masz nic przeciwko? - upewniał się Liam.
Rozłożyłem bezradnie ręce i skinąłem głową na znak, że mają wejść. Właściwie to nie przepadam za niezapowiedzianymi wizytami, ale mogę im wybaczyć ten jeden raz. 
Zaprosiłem wszystkich do salonu, gdzie wciąż trwała kłótnia Louisa i Luka, której przebieg był na prawdę komiczny. Em, od razu, gdy zobaczyła małego, rzuciła się na niego i zaczęła go ściskać. On za bardzo nie wiedział o co jej chodzi, ale żeby nie było jej przykro, to także ją przytulił.
- Jest uroczy! - Emily pogłaskała Luka po włosach. - Kocham dzieci. - mówiła uradowana.
Od razu udało im się znaleźć wspólny język, a tym samym odwiodła go też od kłótni z Louisem. Szatyn usiadł więc na boku kanapy, na której się znajdowałem i dołączył się do naszej konwersacji.
Rozmawialiśmy właściwie o Luku i o tym, że Louis nie powinien opuszczać tylu dni w szkole. Tommo mówił jednak, że będzie to robił, dopóki nie znajdą się rodzice Luka. Dlaczego on był taki uparty?
Nasze tematy po jakimś czasie, zaczęły krążyć niebezpiecznie blisko, mojej relacji z Louisem. Byłem lekko zmieszany, bo nie wiedziałem, co mam mówić i robić. Nie przedyskutowałem z Louisem tego, jak i kiedy powiemy o tym naszym przyjaciołom. To była niesamowicie niezręczna sytuacja.
- A więc... - zaczął Liam. - Chcecie nam może coś powiedzieć? - wszyscy zwrócili wzrok w stronę moją i Lou.
Spojrzeliśmy na siebie. Dostrzegłem w jego oczach lekkie zdenerwowanie, ale również jakby chęć powiedzenia im wszystkiego. Właśnie tu i właśnie teraz. Nie byłem pewny czy tak rzeczywiście było, więc czekałem na jego ruch. Posłał mi czułe spojrzenie i dyskretnie pogłaskał mnie po plecach. 
Nasi przyjaciele bacznie nam się przyglądali. Chyba chcieli cokolwiek wyczytać z naszych małych gestów. Louis odnalazł moją rękę, która znajdowała się na moim kolanie i splótł z moimi palcami, swoje.
Ten gest wystarczył, aby wszyscy domyślili się o co chodzi. Zaczęli nam bić brawa i gwizdać. Louis patrzał na mnie z uczuciem, a w jego oczach tańczyły iskierki radości. Chyba był szczęśliwy.
- Gorzko, gorzko! - wrzeszczał Niall.
Za chwilę wszyscy się do niego dołączyli. Wszyscy, oprócz Carmen. Nie wyglądało, jakby bawiła ją ta cała sytuacja i jakby cieszyła się z naszego związku. W pewnym sensie rozumiem jej postawę. Powiedziała mi, że coś do mnie czuje, a wiadomo, że oglądanie osoby, którą się kocha, a ta osoba kocha kogoś innego, nie jest rzeczą przyjemną. Sama jednak mówiła, że wciąż chce przyjaźni, więc mimo wszystko, uważam, że powinna się cieszyć z naszego szczęścia. Wiem, że nie przepada za Louisem, ale powinna go wreszcie zaakceptować. Zresztą Lou powinien zrobić to samo. Przebywamy w swoim towarzystwie mnóstwo czasu, więc czy chcą, czy nie chcą, będą się ze sobą spotykać. A po co być w złych relacjach? Myślę, że gdyby dali sobie szansę to polubiliby się.
Przyjaciele wciąż skandowali to słynne "Gorzko, gorzko!" więc wreszcie, żeby uspokoić tą bandę niewyżytych dzieci, delikatnie pocałowałem Louisa. Nie chcieliśmy za bardzo się rozkręcać, więc skończyliśmy na chwilowym "cmok". Jak już wcześniej wspominałem, miałem na niego taką ochotę, że nie wiem, co mógłbym zrobić, gdybyśmy teraz dłużej się całowali. 
- Cieszę się, że wreszcie nam o tym powiedzieliście. - mówił Zayn. - Pamiętajcie, że jesteśmy przyjaciółmi i nie musimy mieć przed sobą tajemnic. - uśmiechnął się w naszą stronę.
- Pamiętamy. - odpowiedzieliśmy wspólnie z Louisem.
Ucieszył mnie fakt, że nie musimy się już przed nimi ukrywać. W ogóle nie powinniśmy. Od razu trzeba było im wszystko powiedzieć. Ja jednak bałem się ich reakcji. Nie wiedziałem w sumie jak się miał do tego Lou, ale to już chyba nie ważne.
Liam i Emily, wspólnie bawili się z Lukiem. Mały chyba ich polubił, bo podczas przebywania z nimi, z jego twarzy nie znikał wielki uśmiech. Cieszyłem się, że zdobywa nowych przyjaciół, ale nie chciałem też, żeby za bardzo się do nich przywiązywał, bo kiedyś, wreszcie będzie musiał wrócić do swojego domu. A pożegnania bywają ciężkie. Sam próbuję się do niego nie przywiązywać, ale chyba się po prostu nie da. Zbyt kochane z niego dziecko.

Całą niedzielę postanowiliśmy spędzić razem z Lukiem, w parku. To była dobra okazja, żebyśmy pobyli ze sobą trochę czasu. Po za tym mały nalegał, abyśmy go gdzieś zabrali. Nie sposób było mu odmówić, gdy patrzał na ciebie tym błagalnym wzrokiem. 
Dzisiejszy dzień nie należał do najcieplejszych, więc musieliśmy się grubiej ubrać. Emily podarowała dla Luka, kilka rzeczy, które nosił kiedyś jej młodszy brat. W prawdzie były one trochę za duże na niego, ale nie mieliśmy skąd wziąć innych ubrań. Jemu to chyba wcale nie przeszkadzało. Mimo wszystko był uradowany zbliżającym się, wspólnym wyjściem.
W parku właściwie było dość pusto. Co jakiś czas tylko mijaliśmy się z parą starszych ludzi, rodzicami z dziećmi, czy samymi dziećmi. 
Luke wcisnął podczas drogi między nas. Automatycznie nasze spojrzenia, powędrowały na niego. Posłał każdemu z nas wesoły uśmiech, po czym złapał za rękę najpierw Louisa, a potem mnie. Chciałbym iść teraz na przeciwko nas i zobaczyć, jak uroczo wyglądaliśmy. Spojrzenia ludzi w naszym kierunku, nie wydawały się być dość miłe, ale mało nas to obchodziło. Byłem na prawdę szczęśliwy z tą dwójką u mojego boku. Mężczyzna, którego kocham i mały chłopiec, którego z każdym dniem kocham coraz bardziej. To byłoby idealne połączenie, gdyby nie to, że Luke jest właściwie czyimś zaginionym dzieckiem. Z jednej strony bardzo chciałbym, żeby odnaleźli się jego rodzice, a z drugiej chyba zbyt ciężko zniosę rozstanie z nim. Pewnie, że moglibyśmy go odwiedzać, o ile dostalibyśmy na to zgodę, ale to jednak nie to samo, co mieć go pod swoją opieką. Oczywiście, ja nic nie wiem o dzieciach i jestem jeszcze za młody, żeby mieć własne, ale przez niego pomyślałem, że i nawet teraz dałbym radę być rodzicem. Powinienem przestać nad tym tyle rozmyślać i cieszyć się chwilą.
Doszliśmy do małego placu zabaw, na którym panowały pustki. Nie było tam nic oprócz małej piaskownicy, zardzewiałej zjeżdżalni i drabinek, na których brakowało niektórych szczebelków. Luke jednak, od razu, gdy go zobaczył, widocznie się ucieszył. Puścił nasze dłonie i ruszył w jego stronę. 
- Tylko uważaj na siebie! - wykrzyczał Louis, gdy mały zdążył dobiec do piaskownicy.
Zajęliśmy miejsca, na ławce, która znajdowała się najbliżej placu zabaw i obserwowaliśmy, co też takiego wyprawia Luke. Lepił babki z piasku, a potem udawał, że je komuś sprzedaje. Jedną chciał nawet poczęstować mnie, ale nie skorzystałem z tej kuszącej propozycji. Później wszedł na zjeżdżalnie. Louis się przestraszył, więc momentalnie podniósł się z miejsca i pobiegł do Luka. Nie pozwolił mu samemu zjechać. Asekurował go. Nie chciał, żeby stała się mu krzywda, a z dziećmi to nigdy nic nie wiadomo. Małemu po kilku minutach na szczęście przeszła ochota na zjeżdżanie. Teraz jego nowym zadaniem było wykopać w piaskownicy, najgłębszą dziurę, jaką widział świat. Oczywiście dopingowaliśmy go w tym, ale sami nie bardzo chcieliśmy brudzić sobie ręce i mu pomóc. To byłoby dziwne, gdyby ktoś przyłapał nas na bawieniu się w piaskownicy. 
- Przywiązałem się do niego, wiesz? - wymamrotał Lou i zaczął czule gładzić moje udo.
- Ja także. - chwyciłem jego dłoń, która wędrowała teraz po moim ramieniu. - Nie będzie łatwo się z nim rozstać, ale gdzieś tam są jego rodzice, którzy pewnie umierają z tęsknoty za nim. - spojrzałem na niego czule.
- Zastanawiam się tylko nad powodem, dla którego uciekł z domu. - Lou pokiwał głową. - Coś przykrego musiało go tam spotkać, nie sądzisz? 
- To bardzo możliwe, ale jak widzisz nie chce nam o tym opowiedzieć. - westchnąłem.
- A ja nie chcę, żeby wracał, gdzieś, gdzie będzie w jakiś sposób krzywdzony. - Lou przysunął się bliżej mnie i położył głowę na nim ramieniu. 
W odpowiedzi pocałowałem go we włosy i objąłem w pasie. Lubiłem tak po prostu z nim siedzieć i czuć jego bliskość. Nie musiał nawet nic do mnie mówić. Ważne że był. 
- Kocham Cię. - wyszeptałem.
Lou podniósł głowę i spojrzał na mnie tymi swoimi niebieskimi tęczówkami.
- Ja Ciebie też. - pocałował mnie delikatnie w usta.
Pogłębiłem pocałunek i wsunąłem dłoń za jego płaszcz. Głaskałem go czule po plecach, a on usiadł mi na kolana i oplótł dłonie wokół mojej szyi. Nasze języki tańczyły zwinnie w naszych ustach. Przyparłem go do siebie jeszcze mocniej, tak, że stykaliśmy się klatkami piersiowymi. Zjechałem powoli ręką z jego pleców na pośladek. Ścisnąłem go lekko i poczułem jak Louis uśmiecha się przez pocałunek. Wplótł palce jednej ręki w moje włosy, a drugą gładził mnie czule po policzku. To był chyba pierwszy raz, gdy obnosiliśmy się ze swoją miłością w miejscu publicznym. Wiadomym było, że ludzi może zgorszyć nasze zachowanie. W tym momencie jednak przestał nas to obchodzić. Wszystko było pięknie, dopóki pewien mały brzdąc nam nie przerwał.
- Ugh! - ten dźwięk brzmiał, jakby ktoś miał za chwile zacząć wymiotować.
Louis odessał się ode mnie i z powrotem zajął miejsce obok. 
Luke spoglądał na nas z obrzydzeniem, a my nie bardzo wiedzieliśmy, co mamy teraz powiedzieć.
- Rozumiem, że się kochacie, rozumiem nawet, że miłość dwóch chłopców jest możliwa, ale nie rozumiem, dlaczego robicie to publicznie. - na jego twarzy pojawił się grymas. - To było...
- Tak, wiem. - przerwałem mu. - Zapomnij, że to widziałeś.
- Po akcji w pokoju Louisa też tak mówiłeś. - skrzyżował ręce na piersiach. - Nigdy więcej, tego przy mnie nie róbcie. - mówił błagalnym tonem. 
Oboje z Louisem wybuchliśmy śmiechem. Oburzenie Luka było zabawne. To nie była chyba aż tak straszna rzecz, by mogła w jakiś sposób oddziaływać na jego psychice. To normalne, że ludzie w publicznych miejscach okazują sobie uczucia. Chociaż, jeśli chodzi tu o parę gejów to jest to przecież niedopuszczalne. Ah, te stereotypy i głupie ludzkie myślenie. 
Niebo zaczęło wyglądać nieprzyjemnie. Pojawiły się na nim ciemne chmury i zaczęło lekko kropić. Postanowiliśmy, że czas już wracać do domu. Nie uśmiechało nam się stać tutaj w deszczu. Luke bardzo nie chciał opuszczać placu zabaw, ale zrobił to po namowach Louisa i po tym jak powiedział, że gdy wrócimy do domu, znajdziemy mu jakieś niezwykle ciekawe zajęcie. 
Gdy znajdowaliśmy się jakiś kilometr od naszego mieszkania, deszcz z minuty na minute był coraz silniejszy, aż w końcu po prostu lało. Louis wziął Luka na ręce i zaczęliśmy biec. Byliśmy już przemoczeni do suchej nitki, więc postanowiliśmy schować się pod jakikolwiek, najbliższy daszek.
Nie było nam do śmiechu, bo byliśmy przemoczeni i było nam zimno. Tylko Luka bawiła obecna sytuacja. Chciał jeszcze wybiec spod dachu i potańczyć sobie w deszczu. Oczywiście nie mogliśmy mu na to pozwolić. Nie chcieliśmy, żeby zachorował przez naszą lekkomyślność. 
Nagle wielki piorun, rozświetlił całe niebo. W oczach Luka momentalnie pojawiły się łzy. Chyba bał się burzy. Wziąłem więc go na ręce i mocno przytuliłem. Za chwilę dało się słyszeć głośny grzmot. Luke zaczął płakać. Nie mogliśmy go w żaden sposób uspokoić. Zasłoniłem mu oczy, a Lou założył mu czapkę na głowę i zatykał jego uszy, żeby nie panikował jeszcze bardziej przez ciągłe grzmoty. Postanowiliśmy, że zostaniemy tutaj, dopóki ta okropna pogoda się trochę nie uspokoi. 
Byłem już zmęczony staniem i trzymaniem małego na rękach, więc usiadłem na ziemi. Louis usiadł obok mnie i oboje, obejmowaliśmy Luka. 
Minęło chyba 30 minut, a burza ustała. Deszcz jeszcze padał, ale już znacznie mniej niż wcześniej. Postanowiliśmy więc nie czekać dłużej i ruszyć w kierunku domu. Powrót był na prawdę wesoły. Bawiliśmy się w zabawę, która polegała na omijaniu kałuży. Wszystko szło świetnie, dopóki Louis nie potknął się o kamień i nie wpadł do jednej z nich. Nie była ona głęboka, ale mimo wszystko nieźle się ubrudził. Pomogłem mu wstać, a Luke nie mógł opanować śmiechu. Przez resztę drogi do domu, cały czas nabijał się z Louisa, a on udawał obrażonego. 
Gdy wyszliśmy zza ostatniego zakrętu i ujrzeliśmy nasze mieszkanie, wszyscy pobiegliśmy w jego kierunku. Zaraz po przekroczeniu progu drzwi, zaczęliśmy zdejmować z siebie mokre ubrania i zamieniać je na suche. Po wykonaniu tej czynności, zjedliśmy kolację i udaliśmy się do salonu, pooglądać jakieś wybrane przez Luka filmy. Zajęło nam to czas do późnej nocy.  
Stwierdzam, że to był na prawdę udany dzień.   

Tak wiem, ten rozdział jest do dupy. Nic się w nim nie dzieje. Blablabla.
Po pierwsze: przepraszam wszystkich, że tak długo nie pisałam. Zastanawiałam się nad porzuceniem tego bloga, z powodu mojej pieprzonej blokady twórczej.  Kilka razy dziennie otwierałam notatnik, w celu napisania czegoś i nie mogłam złożyć nawet jednego sensownego zdania. Załamałam się i stwierdziłam, że po prostu się wypaliłam. Właściwie to dostałam od was tyle niesamowicie wspierających wiadomości, że po prostu musiałam coś dla was napisać. Na prawdę nie chcę was zawieść, ale nie potrafię nic poradzić na to, że jestem taka beznadziejna.
Po drugie: nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział. Nie potrafię tego przewidzieć, bo jeżeli będzie tak jak było przez ostatnie kilka tygodni, to pewnie długo jeszcze nic się tutaj nie pojawi.
Po trzecie: zajęłam się pisaniem zupełnie nowego opowiadania o Larrym. Mam prolog i pięć rozdziałów, jak na razie. Nie publikuję tego nigdzie. Na razie. Jak skończę pisać to opowiadanie i to drugie -> one-direction-infection.blogspto.com (mam nadzieję, że dam radę je dokończyć, a szczerze to czarno to widzę) to wtedy MOŻE zacznę je gdzieś publikować. Nie obiecuję tego jednak, bo jak na razie mój pomysł mi się podoba, a pisanie idzie mi dość gładko, ale nie wiem co będzie potem i nie wiem czy nie załamię się znów po kilkunastu rozdziałach.
Po czwarte: co do Luka, bo to było ostatnio najczęściej zadawane mi pytanie...już wiem, co z nim zrobię. Zdecydowałam się na jeden scenariusz i za kilka rozdziałów mam nadzieję przekonacie się jak to z nim będzie.
Po piąte: już chyba na prawdę nie mam pomysłów na nowe rozdziały. W zanadrzu został mi tylko jeden, który moim zdaniem jest w miarę dobry i zboczony (tak wiem, że to lubicie xd).
Podejrzewam, że pewnie połowa z was nawet nie przeczytała tego, co miałam wam tutaj do powiedzenia, ale to nie ważne. Pewnie połowa już rezygnowała nawet z czytania podczas czytania samego rozdziału.
W każdym razie czekam na wasze opinie w komentarzach. Wiem, że pewnie teraz zjedziecie mnie, że tak spieprzyłam, ale cóż. Starałam się dla was cokolwiek napisać i chociaż trochę ruszyć w przód z tą historią.
Jakieś pytania? ->  KLIK
Pozdrawiam. ♥

95 komentarze:

{ CherryBreath } on: 5 maja 2012 23:09 pisze...

wcale nie! Rozdzial jest genialny! Scena brzydzenia Luca tez mnie rozbawila. Byla slodka... :) Nie porzucaj bloga! Kilka razy dziennie wchodzilam i sprawdzalam czy jest nowy rozdzial :) Mowisz, ze kolejny zboczony ? ;> Nie moge sie doczekac ^^ Trzymam kciuki za Twoja wene :d
zapraszam 1d-gotta-be-you.blogspot.com

Anonimowy on: 5 maja 2012 23:15 pisze...

mylisz sie! Ci, ktorzy czytają tego bloga napewno przeczytali calosc! nie porzucaj bloga, naprawde , wiem to dla ciebie ciezkie,napisanie czegos nowego, no ale moze poszukaj inspiracji;) naprawde swietnie piszesz i warto czekac, szkoda tylko ze tak dlugo, ale prosze: nie poddawaj sie!z tym drugim blogiem tak samo. na obydwu piszesz swietnie wiec moze zaloz 3 jak nie dasz rady pisac dalej to trudno, ale przynajmniej podzielisz sie z nami kawalkiem nowej histori Larrego, ktora pewnie znowu bedzie swietna.
trzymam kciuki i zycze duuuuzo WENY <3

USmilelol on: 5 maja 2012 23:20 pisze...

Ten blog sprawia że moje serce łamię się na pół .
Boże jak ja kocham tego blogaaa *___*

Anonimowy on: 5 maja 2012 23:22 pisze...

Rozdział jest genialny i życzę ci duuuuuuuużo weny <3 Niam Niam i Niam :P miałam na niego dużą nadzieję i nadal mam :P

Anonimowy on: 5 maja 2012 23:22 pisze...

Nie kończ...uwielbiam tego bloga i Twoje opowiadanie:)może brakuje Ci weny bo nie wiesz co dalej z Lukiem? Rozdział świetny...rozkręć trochę wątek Niama:D
Pozdrawiam:)

Anonimowy on: 5 maja 2012 23:32 pisze...

NO JIMMY PROTESTED!!! XD nie kończ tego opowiadania! Jeśli brak Ci weny to pisz rozdziały na spokojnie, może rzadziej, ale pisz. Ale moim zdaniem w tym co napisałaś nie widać Twojego 'braku' weny ;)) Rozdział genialny jak zawsze! Kocham tego małego dzieciaka<33 ciekawa jestem co będzie dalej ^^ no i oczywiście LARRY FOREVER!<3 jeszcze raz: nie kończ opowiadania! ;) Czekam na nowy! Mam nadzieje, że się pojawi ;))

Anonimowy on: 5 maja 2012 23:33 pisze...

+a co do tego nowego opowiadania to mam nadzieje, że będziesz publikować, ale moim zdaniem chyba dla Ciebie (bo dla nas byłoby fajnie gdyby już! ;] ) lepiej będzie jak najpierw skończysz te, a potem zaczniesz publikować nowe żebyś nie czuła presji, że musisz coś napisać bo pisanie powinno być przyjemnością co nie? ;)

{ A. } on: 5 maja 2012 23:35 pisze...

Czekałam z niecierpliwością na ten rozdział,jeju :3
świetny jak zawsze!
+ następnym razem poproszę więcej zboczonych scen!

Anonimowy on: 5 maja 2012 23:35 pisze...

Ten rozdzial nie jest do dupy, moim zdaniem jest naprawde dobry :) i pamietaj wierzymy w ciebie ze nadal bedziesz pisac dla nas o Larrym :) i moze ci to zajac nawet miesiac, ale najwazniejsze to to zebys pisala :) Pozdrawiam i czekam na 15. rozdzial :*

{ Ans ♥ } on: 5 maja 2012 23:41 pisze...

Przestań to jest świetne . Ja np nie umiem opisywać tak jak ty zwyczajnego dnia ! Jesteś cudna . Szkoda , że dodajesz tak rzadko ostatnio rozdziały , ale cie doskonale rozumiem . Sama mam czasem cholerne problemy z pisaniem . Taka blokada się zdarza , ale spokojnie przejdzie ci . : ) I tutaj jeszcze dodam , że WARA mi kończyć to powiadanie ! A jak już byś miała to proszę cie napisz wtedy chociaż epilog kończący całą historie . Po prostu chodzi mi o to byś nie zostawiała go bez zakończenia bo to by było okropne . A co do rozdziału naprawdę jest świetny . I co do notki pod spodem .Myślę , że większość osób ją przeczytała . Super : )

{ Dorota Piwko } on: 5 maja 2012 23:46 pisze...

ten rozdział (choć jest banalny) jest ciekawy! nawet jeśli byś pisała cały rozdzxiał o tym jak Harry robi zapiekankę ja bym to czytała z wielkim bananem na ryjku! proszę cię nie kończ/nie zawieszaj tego bloga bo to bedzie dla mnie masakra, totalna katastrofa. mam nadzieję, że Luke zostanie z chłopcami (ps. przydalaby im sie jakaś niańka - ja chętnie). A co do Niama - więcej! :D
z pozdrowieniami i życzeniami powrotu do formy z "chrobowego" - caroots. ♥

{ Miyu } on: 5 maja 2012 23:49 pisze...

Nie wiem, co ci nie pasuje w tym rozdziale... JEST ŚWIETNY! :) Ajj i ten pocałunek ;d POPACZYŁABYM. XD
Nie trzymaj nas długo w niepewności, bo ja chcę wiedzieć co z Lukiem;c Ach i nie podejmuj pochopnych decyzji, jak ci ju z mówiłam... Jeszcze ci wena wróci, zobaczysz! <3
Czekam na kolejny ;*
[save-your-heart-tonight.blogsot.com]

{ sa } on: 6 maja 2012 00:15 pisze...

Nie zwaliłaś rozdziału, był świetny! Wszystko co napiszesz jest świetne, wiesz? :D I JA CIĘ BŁAGAM, NIE PORZUCAJ TEGO OPOWIADANIA :c ja wtedy umrę, serio :c Kocham to opowiadanie! <3 Wena wróci.

Anonimowy on: 6 maja 2012 00:22 pisze...

BŁAGAM, BŁAGAM, BŁAGAM NIE KOŃCZ PISAĆ! naprawdę świetnie piszesz, a to opowiadanie jest zdecydowanie najlepsze ze wszystkich, które czytam. wg mnie nie wypaliłaś się, rozdział jest świetny, proszę kontynuuj to, choćby pisanie rozdziału miało ci zająć miesiąc. tak lubimy zboczone sceny, więc się cieszymy :D czekam na kolejny, mam nadzieję, że nie zakończysz pisać i będzie więcej Niama i więcej zboczonego Larrego <3 xx

{ Gabi } on: 6 maja 2012 08:30 pisze...

Rajciu. Tak sie ucieszyłam jak nowy rozdział zobaczyłam, że sobie nie wyobrażasz.
Jak dla mnie do nie musisz dodawać często nowych rozdziałów. Ważne, zebyś nie porzuciła bloga. Masz tu dziesiatki fanów i nie możesz ich zawieść. Kochamy cię <3.
Sam rozdział bardzo mi się podoba. A ten komentarz Luck'a jest po prostu bezcenny. :D

{ Julia:D } on: 6 maja 2012 10:22 pisze...

kurdeee tak sie ciesze ze jest nowy
az krzyknełam jak zobaczylam ze jest kobieto to jest CUDOWNE wiem ty mowisz ze ci sie nie podoba a ja poprostu sie ciesze ze jest nnowy i mam naprawde wielka nadzije ze twoja tworczowsc powroci i bedzaa nadal takie boskie rozdziały
POWODZENIA! czekam na kolejnyyy oby szybko sie pojawił
a ten rozdział zajebistyyyy ;*
i gleba Louisa hahahaha tez sie zamiałam <333

{ Natikotecek69 } on: 6 maja 2012 11:38 pisze...

Świetny ! I nie wolno ci go kończyć bo jest zayebisty ! :)

Anonimowy on: 6 maja 2012 12:04 pisze...

OOoo. Czekałam na ten rozdział bardzo dlugo.Jest Bardzo szczesliwa ze w koncu dodalas rozdzial 14 ! Troszke nudny ten rozdział ale i tak mi sie spodobal. ZE CO ! ? Konczyc PISAC ! Nie mozesz !!! Ile osob kocha opowiesc o Larrym. Prosze pisz dalej, mozemy czekac dlugo ale chcemy histiorie o Larrym ! KOCHAMY TWOJE OPOWIADANIA !!!

Anonimowy on: 6 maja 2012 12:21 pisze...

Jak zwykle super, tylko krótko:P
Mam nadzieję, że się nie wypaliłaś i rozdział 15 pojawi się niedługo:P
Myślałam, że porzuciłaś bloga, ale jak zobaczyłam na tablicy bloggera, ze jest nowy to zaczęłam tańczyć, tak, ze moja mama tata, siostra i kot(o_o) patrzyli na mnie jak na idiotkę:P
Masz talent, nie spieprz tego:P
A pomysł, ten nowy, skro zboczony - musi być zajebisty:P
Ciekawe co z Lukiem...
Mam nadzieję, że poradzisz sobie i skończysz oba blogi:P
A ten o Larrym nowy, to świetny pomysł:P
Zapraszam na mojego bloga, nie o 1D: http://nie-martw-sie-jeszcze-bedzie-gorzej.blogspot.com/

Anonimowy on: 6 maja 2012 12:22 pisze...

Banalny rozdział? Ty beznadziejna? Kobieto, jesteś jedną z moich ulubionych pisarek internetowych! Mimo,że wena Cię opuściła, stworzyłaś świetny rozdział. Dla mnie nie jest banalny, tylko na prawdę bardzo ciekawy i przyjemnie mi się go czytało.
Życzę Ci, aby wena jednak do Ciebie wróciła i abyś tworzyła kolejne rozdziały, równie piękne jak ten. xx

Anonimowy on: 6 maja 2012 12:46 pisze...

mi się bardzo podoba. i nie waż mi się zawiesić bloga. kocham go! :D pozdrawiam i życzę weny <3

{ Marlyn.M } on: 6 maja 2012 13:32 pisze...

masz nie kończyć !
jest super, oszaleje bez tego bloga
zapraszam do siebie
http://my-one-direction-story-in-london.blogspot.com/

{ Bogna } on: 6 maja 2012 13:48 pisze...

Rozdział jest zajebisty, nie rozumiem co Ci się w nim nie podoba :o ZA ŻADNE SKARBY NIE KOŃCZ PISANIA TEGO BLOGA, JEST NAJLEPSZYM BLOGIEM JAKIEGO W ŻYCIU CZYTAŁAM! Chociaż musiałabym czekać na kolejny rozdział w chuj długo, będę czekać! NIC mnie nie zniechęci do czytania. Masz WIEEEELKI talent do pisania kobieto, więc daj ludziom poczytać! :D Życzę wytrwałości w pisaniu! ♥ xoxo

{ IzaaMalik } on: 6 maja 2012 14:15 pisze...

Jezu dziewczyno ja sobie wyobraże jak Lou i Harry opiekują się wspólnie tym niesfornym chłopaczkiem to się mimowolnie uśmiecham do ekranu . Masz niesamowity talent jeśli chodzi o opisywanie rozyśleń czy uczuć . Zazdroszczę Ci tego . Rozdział świetny . Uwierz w końcu , że to co piszesz tutaj czy na Twoim drugim blogu jest niesamowite , niezwykłe , wspaniałe i jedyne w swoim rodzaju . Każdemu się zdarza zastój , ale jest ekstra . Nawet nie wiesz jak się cieszę że pojawił się nowy rodział . Poprostu kocham Twoje opowiadanie , styl pisania . Czekam z niecierpliwościa na kolejny rozdział ;)

Anonimowy on: 6 maja 2012 14:26 pisze...

Mylisz się ! Blog jest niesamowity i ten rozdział był równie super ja reszta ! Już trudno, że muszę tyle czekać kiedy dodasz w końcu następny rozdział ... Bo rozumiem cię. Nie jest od tak łatwo napisać następny rozdział ... jak na pstryknięcie palca. I błagam cię, nie kończ jeszcze tego bloga ! xd. Czytam też twój drugi blog, i też mi się bardzo podoba ... I pewnie z miłą chęcią poczytam następnego ... :DD Pozdrowionka, i szybkiej weny ci życzę ! ;*** <3. :D

Anonimowy on: 6 maja 2012 14:41 pisze...

myślę że powinnaś bardziej uwierzyc w siebie bo ten rozdział jak twierdzisz "do dupy" naprawdę mi sie podoba,jak wszystkie zresztą;)z blogów,które czytam(a jest ich sporo) wg mnie piszesz najlepiej więc powodzenia i czekamy na nastęne:)

{ Dee_super_monkey } on: 6 maja 2012 14:54 pisze...

Kochanie..
Nie leć w kulki bo Cię znajdę i niestety bd musiała zrobić Ci krzywdę ;/ Nie chcę tego! To opo jest zajebiste w chuj, więc nie pierdol. Kazdy ma czasem takie blokady, sama przez to przechodziłam mimo, iż tego nie widać. Wiele razy chciałam kasować bloga, ale pewne osoby mi na to nie pozwoliły. Wiesz dobrze, że ja za Twoim blogiem w ogień skoczę xd Twoje nieszczęście jest moim nieszczęściem. :D Wierzymy w Ciebie i wiesz, że masz moje wsparcie :D jestem w stanie ujebać sobie za Ciebie noge jeśli tylko zaszłaby taka potrzeba :D Więc wiesz.. Całe #StylinsonArmy stoi za Tobą!
Co do rozdziału..
Zakochałam się Luku. Jest slodki. Niech z nimi zostanie! :D Louie tak świetnie sie nim zajmuje :D Nie zabieraj im tej frajdy! ;p
Dobrze, że chłopcy już wiedzą. :D Miło wiedzieć, że ich akceptują. Własnie.. co z Niamem? :D
+ nie każ Harremu tak cierpieć ! xd zaspokój go w końcu! xd Lubie to xd
Tak więc.. mam nadzieję, że jeszcze będziesz tworzyć dla nas :D Chcę Twoje nowe opowiadanie, już! :D Muszę Cię wybłagać na TT xD
Love Ya Zioom!
Dee!

{ Me ♥ } on: 6 maja 2012 15:07 pisze...

Rozdział jest świetny! uwielbiam Twojego bloga, więc nawet nie próbuj go kończyć, bo zdobędę twój adres i Cię zjem xd. Każdy miewa blokady, ale potem jest już tylko lepiej. Luke może niech zostanie z chłopakami. Tworzą razem taką słodką nietypową rodzinkę. mam wieeeelką nadzieję że będziesz jeszcze pisać, bo uwielbiam Twoje opowiadanie :)

{ Alex } on: 6 maja 2012 15:47 pisze...

Jeee!! Tak się cieszę że w końcu jest nowy rozdział! Naprawdę jest zajebiście! Nie mogę się doczekać następnego matko... I proooszę nie porzucaj opowiadania bo to będzie jakaś masakra. Trzymam kciuki :*
I zapraszam do mnie ( też opowiadanie o Larrym )
http://w-twoim-cieniu-moge-lsniec.blogspot.com/

{ Juszaawi } on: 6 maja 2012 15:51 pisze...

Właśnie rozdział jest świetny :D I nie martw się każdy kiedyś ma taką blokadę twórczą, nawet ja tak mam, tylko że moje opowiadanie jest do bani i nikt go nie czyta :) Mam nadzieję, że będzie w 15 coś zboczonego, bo na to czekam :D

Zapraszam do mnie:
the-one-of-my-life.blogspot.com

{ Mrs Directioner } on: 6 maja 2012 16:04 pisze...

JEJKU JEJKU JEJKU JEJKU *_*
JEST ZAJEBIŚCIE! Dzięki że napisałaś :)

{ My world } on: 6 maja 2012 16:05 pisze...

A mi się tam podoba, nawet bardzo :) Na pewno ta blokada jest przejściowa. Nawet sobie nie wyobrażasz jak mi się podoba, jak kocham, sposób w który opisujesz wszystko, na prawdę wspaniale piszesz, kocham tego bloga, jak i one-direction-infection <3

Anonimowy on: 6 maja 2012 17:42 pisze...

Świetny rozdział *_* Akcja z palcem w oku najlepsza ! hahaha @iNiallerBieber

Anonimowy on: 6 maja 2012 18:04 pisze...

Błagam cię nie kończ opowiadania, to wszystko jest tak jakby działo się na prawdę, jakbyś opowiadała historię z ich życia i tak bardzo bym chciała żeby tak było ;( Nawet jak opisujesz ich zwykły dzień to od razu poprawia mi to humor :)

Anonimowy on: 6 maja 2012 18:40 pisze...

Nawet tak nie mów ! Genialnie piszesz nawet i bez weny ! To po prostu talent ! I ja zamkniesz tego bloga to cię zabiję, bo jest jednym z moich ulubionym o Larrym ;( Ten rozdział też jest super ;)
No właśnie, niech będzie więcej zboczonych scen (Proszę :3) i pomimo , że lubię tego Luka, to niech się jego rodzice znajdą i niech nie mieszka z Lou i Harrym , bo muszą się kontrolowac ;(
XDD

{ Caroll } on: 6 maja 2012 19:26 pisze...

boooże jakie ty głupoty kurwa opowiadasz! -.-
każdy twój rozdział jest wspaniały i idealny, a jak je czytam to moje serce rucha płuco ze szczęścia!
czekam z niecierpliowścią na kolejne rozdziały i mam nadzieję, że blokada twórcza się odblokuje! :3
xoxo.

{ Essence } on: 6 maja 2012 19:40 pisze...

MEGA MEGA I JESZCZE RAZ MEGA ! Nie zawieszaj bloga bo jest zajebisty ! A rozdział mi się bardzo podobał :) Więcej Nialla&Liama by się przydało. Bardzo podoba mi si ę twój styl pisania i czekam na nowy ! :))

http://essence-protectme.blogspot.com/

{ Olivia. } on: 6 maja 2012 19:45 pisze...

O jezu, mi to jak zawsze się podobało ! *.*
życzę weny, i mam nadzieję, ze niedługo pojawi się nowy rozdział! <3

Anonimowy on: 6 maja 2012 19:55 pisze...

NIE ŚMIEJ mówić, że coś spieprzyłaś. My tak nie uważamy :* Racja, że w tym odcinku nic się nie dzieje, ale i tak jest ładnie :D
ktoś wyżej napisał: pisz rzadziej, ale pisz!
btw, WIĘCEJ ZBOCZONYCH ROZDZIAŁÓW XD

Anonimowy on: 6 maja 2012 19:58 pisze...

Niewazne czy w blogu duzo sie dzieje czy nie. Piszesz to opowiadanie tak starannie i tak pieknym jezykiem ze z checia sie to czyta. Nie w kazdym rozdziale musza byc opisane ich zblizenia i inne rzeczy tego typu. I zycze Ci zebyc znow nie miala tej tak zwanej blokady tworczej :D
P.S Z niecierpliwoscia czekam na nastepny rozdzial (:

Anonimowy on: 6 maja 2012 20:01 pisze...

O taak : więcej zboczonych rozdziałów XD haha, Directioners Zboczoners XD czekam na NIAMAAAA :D

{ Niallerowelove } on: 6 maja 2012 20:27 pisze...

Jest naprawdę świetny! Ty nigdy niczego nie umiesz spieprzyć i nigdy tak nie gadaj! Larry Stylinson zawsze był zajebisty i pozostanie! Nigdy nie kończ tego bloga, nawet nie wiesz jaki jest ważny dla nas :) oczywiście nie kończ do czasu kiedy wszystko już będziesz miała do opowiedzenia, to wiadome.
a więc rozdział jest super! Mam nadzieje że w następnym rozdziale będzie coś o Liamie i Niallu! Jestem ciekawa co się w dalszym ciagu stanie! *o* x

Anonimowy on: 6 maja 2012 22:16 pisze...

blog jest świetny! każdy rozdział ma coś w sobie <3 uhuhu nastęny zboczony aż nie mogę się doczekać ^^ jestem ciekawa co będzie z Lukiem.. Czekam z niecierpliwością <3

Anonimowy on: 6 maja 2012 23:05 pisze...

Nie rozumiem. Przecież twój blog jest tak świetny, że trudno mi to opisać ! Piszesz cudownie, i masz świetne pomysły. Zawsze dzieje się tu jakaś akcja, która zawsze jest ciekawa. Oddajesz emocje bohaterów i świetnie układasz zdania. Więc nie rozumiem, dlaczego uważasz, że piszesz beznadziejnie skoro to w ogóle nie jest prawdą. Rozdziału nawet w najmniejszym stopniu nie spieprzyłaś ! A ten blog jest cudowny, więc proszę Cię nie kończ go bo ja w Ciebie wierzę. I dziękuję Ci bardzo, bardzo mocno za dotychczas napisane rozdziały. Twój blog na prawdę uzależnia i gdy go czytam mogłabym to robić bez końca. Musisz uwierzyć w siebie ! Piszę tutaj samą prawdę, wszystko to jest szczere. Więc życzę Ci weny, motywacji i chęci. Z niecierpliwością czekam na dalsze losy Larrego i nie tylko. Pozdrawiam ;)

{ Loveevampire } on: 6 maja 2012 23:18 pisze...

Awwww . <333 świetny rozdział . Nie kończ tego opowiadania :(( czekam na nowy rozdział nawet jeśli go dodasz za miesiąc @LoveeVampire

Anonimowy on: 7 maja 2012 00:55 pisze...

Czekam na kolejny rozdział. Twoje opowiadanie jest świetne i mam nadzieje, że go nie skończysz bo jestem bardzo ciekawa co będzie dalej. Nie mogę się już doczekać. Pozdrawiam :*

Anonimowy on: 7 maja 2012 02:26 pisze...

CZY TY KOBITO CHCESZ MNIE ZABIĆ ?! O,o
NAWET SOBIE NIE ŻARTUJ ŻE CHCESZ SKOŃCZYĆ PISANIE TEGO OPOWIADANIA BO CHYBA PADNĘ NA ZAWAŁ !!!!
TO JEST PIERWSZE MOJE OPOWIADANIE OD KTÓREGO SIE TAK UZALEŻNIŁAM I NIE MOGE PRZESTAĆ GO CZYTAĆ ! ♥

Kocham Cie za to opowiadanie ♥ .
i BŁAGAM nie kończ Go ;'( !
rozumiem że masz lekki kryzys w pisaniu ( chodź ja tego nie rozumiem bo ten rozdział jest CUDOWNY ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ) , ale to nie znaczy że masz od razu kończyć pisanie ! ;<
TWÓJ BLOG JEST ŚWIETNY I TRUDNO TO OPISAĆ SŁOWAMI , Z ROZDZIAŁU NA ROZDZIAŁ JEST CO RAZ BARDZIEJ WCIĄGAJĄCY I MASZ NIESAMOWITE POMYSŁY!♥
DZIEWCZYNO TY MASZ NIESAMOWITY TALENT W PISANIU ♥ . I TAK NIESAMOWICIE OPISUJESZ MIŁOŚĆ PO MIĘDZY LOU I HARRYM ! KOCHAM TO ♥

I PROSZĘ CIĘ JESZCZE RAZ .. NIE KOŃCZ TEGO BLOGA BO JA SIE NORMALNIE ZAŁAMIE PSYCHICZNIE XDD. ;<

- ja mówie poważnie !! xd .


@Lipstiick93

Anonimowy on: 7 maja 2012 02:49 pisze...

KOCHAM, po prostu kocham Twoje opowiadanie, ponad wszystkie inne. Naprawdę masz wielki talent, niesamowicie wszystko opisujesz. To jest genialne, uwielbiam Larry'ego. ;D Czekam również na więcej akcji z Niamem, są naprawdę słodcy. ;3 I oczywiście na zboczone scenki, haahah, directioners to kochają. :D
Pod żadnym pozorem nie usuwaj bloga, zabraniamy Ci, rozumiesz? :D Jest świetne, nie ma mowy o usunięciu. ^^ Życzę weny do dalszych rozdziałów i z niecierpliwością czekam na kolejne wydarzenia. :)
K.
xx

Anonimowy on: 7 maja 2012 06:37 pisze...

Musi byc next :C ja nie przezyje bez twojego opka! T_T
~amy

{ ana } on: 7 maja 2012 16:03 pisze...

Nie zostawiaj bloga akurat teraz kiedy go znalazłam i nie mogłam sie oderwac. Nie mam notatek z historii przez Twojego bloga ale warto było sie wciagnac w to wszystko. Rozdział troche nudnawy ale nie mam wygórowanych wymagań i mi sie podoba. Zycze Ci bardzo duzo weny. Pozdrawiam
ana

Anonimowy on: 7 maja 2012 16:41 pisze...

KOBIETO To JEST GENIALNE! ( jak chcesz moge Ci to przeliterować ;)) Prosze Cię nie zostawiaj tego bloga , bo umre :< Nie waż się pisać , że to jest beznadziejne! Masz talent i koniec kropka <3
Dużo weny życzę <3
+ Czekam na następny ;)

{ wera963852 } on: 7 maja 2012 20:40 pisze...

A tylko zakończysz tego bloga to ja nie wiem -.- Okey rozumiem, że masz blokadę, ale po kiego przychodzą Ci do głowy myśli o zawieszeniu? Blog jest taki zajebisty, że aż nawet pomyśleć, że to mógł być ostatni rozdział. Ten chcesz zawiesić, a zabierasz się za jakiś inny - to trochę nie fair :< Mam nadzieję, że poważnie to przemyślisz, bo pomysłów na rozdziały na prawdę można nawymyślać, a chwilowy brak weny nie powinien Ci w tym przeszkodzić. Na tt napisałaś, któregoś tam razu, że zainspirowała Cię burza ;d Wystarczy wyjść gdzieś i pomysły same przyjdą do głowy or something like that..
Rozdział oczywiście zajebisty, mimo że prawie nic się nie dzieje (gdzie scenki 18+ ?! haha - joke). Pozdrawiam i proszę: NIE ZAWIESZAJ BLOGA!!!

Anonimowy on: 8 maja 2012 16:58 pisze...

Świetny blog. I świetna fabuła. Co prawda średni podoba mi się pomysł z tym, że Luk miałby cały czas być z Lou i Harry, ale to już twoja sprawa.
Chciałabym ci napisać, że naprawdę fajnie opisywałaś sceny miłości chłopaków i to cały niezdecydowanie Harrego.
Pisz dalej. Życzę weny :)

Anonimowy on: 8 maja 2012 18:22 pisze...

Rozdział jest zajebisty, nie pierdol tylko pisz dalej.<3 Moim zdaniem ten Luk nie powinien zostać z chłopcami, ale jak chcesz, ja i tak będę czytać twoje opowiadanie.<3

agnieszka on: 8 maja 2012 20:08 pisze...

czekam na kolejny , < 33
jak byś mogła to mnie informuj na 41340212 .

Anonimowy on: 9 maja 2012 15:36 pisze...

NIENIENIENIENIENIENIE!!!
Nawet nie próbuj opuszczać tego bloga! Jeśli to zrobisz to znajdę cię i zmuszę, abyś kontynuowała :<
Sposób, w którym piszesz jest genialny *.* Normalnie jakby Hazza i Lou ściskali się przede mną, na tej ławce *.* Więc nie pierdol, że rozdział jest do dupy, bo ja nie umiałabym tak ładnie opisać takiego zwykłego dnia.
Pozdrawiam, duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo weny życzę i ostrzegam - jeśli zawiesisz, wiedz, że i tak Cię znajdę :D

{ Zuza } on: 9 maja 2012 18:17 pisze...

Zdecydowanie za genialnie piszesz. Uważam, że to słodkie, iż Harold myśli nad przyszłościom z Louisem oraz założeniem rodziny. Fajnie by było, gdyby Luke jednak został z nimi. Nawet mi się nie waż zostawiać tego bloga, bo znajdę cie i palnę chyba. Za pięknie piszesz, żeby pozostawiać takie dzieło.
________________________________________________
Wpadnij do mnie: www.harrystyleslifebeforedeath.blogspot.com

{ Alex } on: 13 maja 2012 12:54 pisze...

Kocham ten blog. ; 3
Zapraszam na mojego bloga, który dopiero ci zaczyna :
http://strong-in-emotion.blogspot.com/

Pozdrawiam, Andrea < 3

Anonimowy on: 13 maja 2012 15:18 pisze...

Kiedy dodasz nastepny?

Anonimowy on: 15 maja 2012 13:11 pisze...

Twój blog jest świetny, masz mnóstwo pomysłów na ciągłą akcję w opowiadaniu, czego ci cholernie zazdroszczę i pewnie nie tylko ja. Jeśli brakuje ci pomysłów to zawieś bloga, ale nie kończ go. ;((
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.

http://i-want-to-drown-whenever-you-leave.blogspot.com/

Anonimowy on: 15 maja 2012 19:49 pisze...

Świetny <3 zapraszam do mnie ;D
http://naanaaanaa.blogspot.com/

Anonimowy on: 16 maja 2012 20:03 pisze...

O matko. Za każdym razem jak pojawia się nowy rozdział, mój zachwyt i miłość rośnie. Ty jesteś geniuszem, moim Bogiem. Tak po prostu. NIE MA, po prostu NIE MA lepszego opowiadania o tematyce bromance, niż to. Po prostu jesteś mistrzynią w tym, co robisz. To opowiadanie jest po prostu cudowne, choć to i tak mało powiedziane. Niestety miałam karę na komputer i dopiero dziś przeczytałam ten rozdział, nadrobiłam to jednak tym, że przeczytałam go z jakieś pięć razy i nadal nie mogę wyjść z podziwu. Każde słowo, w każdym rozdziale jest idealne. Nie ma ani o jedno słowo za mało, czy za dużo. Wszystko tak płynnie, lekko się czyta.. Na dodatek, za co WIELKI plus dla Ciebie, łatwo jest wczuć się w to, co czuję bohater. Jak dla mnie najgorszą rzeczą jaką możesz zrobić, to zakończyć bloga. Nie mówię tego tak o, tylko sama popatrz na te wszystkie komentarze. Jest ich ponad sześćdziesiąt. Pokaż mi inny blog, na którym jest aż tyle komentarzy - bo ja tak owego nie widziałam. Kończąc to opowiadanie, "zranisz" (bo nie wiem jakiego słowa można tu użyć) wiele czytelniczek. Nie, nie jest to jakiś szantaż emocjonalny, czy coś. Po prostu mówię prawdę. Masz talent, którego wiele osób mogło by Ci pozazdrościć. A to opowiadanie jest jak już mówiłam - najlepszym z najlepszych. Cholernie Dziękuję Ci za to, że piszesz to wszystko. Że chociaż na parę minut jak to czytam, mogę oderwać się od monotonii codziennego życia i przenieść w inny świat. Mam nadzieję że będziesz kontynuowała to opowiadanie, nawet jeśli miałabyś rzadko dodawać rozdziały. Lepsze to, niż nic.. Prawda? :> Przechodząc teraz do fabuły, to jestem strasznie ciekawa co będzie z Lukiem, ja wolałabym żeby wrócił do rodziców, bo to oznacza więcej +18, ja lubię +18 :D ale to tylko i wyłącznie moje zdanie. Z wielką niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję że ukarze się już niedługo. Życzę szybkiego powrotu weny! :* ♥

{ LARRYFOREVER69 } on: 20 maja 2012 20:48 pisze...

Ejj dodaj wreszcie następny rozdział !
No proszę noooo !
<3.

{ karo45623Love1 } on: 22 maja 2012 14:30 pisze...

Po pierwsze, dziewczyno jesteś niesamowita. Nie, nie jesteś niesamowita! Jesteś genialna, pomysłowa, wspaniała i po prostu brak słów! Wcześniej jak czytałam tego bloga nie komentowałam, ale teraz po prostu nie mogę się powstrzymać, po tym jakie głupoty piszesz pod takim wspaniałym rozdziałem *___*. Ja uważam, że Twoje pomysły są bardzo dobre i zawsze mnie zaskakujesz. Z każdym nowym rozdziałem wywołujesz milion dreszczy i zaciekawienia. Jak przerwiesz tego bloga to Cię chyba zamorduje!!! Jeszcze nie wiem jak, ale ja zawsze znajdę rozwiązanie, więc nawet nie próbuj przerywać! Wszystko co tu piszesz jest dla mnie idealne. Nie pierdol mi tu głupot, tylko dodawaj szybko następny, bo aż mnie rozpiera z zaciekawienia o tym co się stanie z Luke, co nadal z Larrym i Niamem. No to życzę powrotu weny i pozdrawiam ♥ :*

{ karo45623Love1 } on: 22 maja 2012 18:37 pisze...

Ludzie umierają... Piękno blednie... Miłosc odchodzi... A Ty zawsze będziesz sama. ---> to-love-leave.blogspot.com

Anonimowy on: 23 maja 2012 20:52 pisze...

SKOŃCZ SKOŃCZ SKOŃCZ ! :D
Kiedy coś nowego ? :D

Anonimowy on: 24 maja 2012 22:35 pisze...

Ty chyba uwielbiasz znęcać się nad nami? ;D
Kiedy dodasz nowy rozdział? Twoje opowiadanie naprawdę jest świetne i bardzo lubę je czytać ;P
Błagam dodaj wreszcie nowy rozdział każdy dzień zwłoki to dzień stracony ;)

{ } on: 27 maja 2012 21:07 pisze...

Super kocham tego bloga <333 mam prośbę, poleciłabyś mojego bloga?
http://mylive-lily.blogspot.com/
PPS: Ile masz lat?

Anonimowy on: 31 maja 2012 19:49 pisze...

Kiedy następny rozdział ? :(

Anonimowy on: 31 maja 2012 20:37 pisze...

Kiedy będzie kolejny rozdział? :3
nie mogę się doczekać ! XD
świetne <3

Anonimowy on: 1 czerwca 2012 17:24 pisze...

Ten rozdział jest genialny <3 proszę dodaj następny, nie mów,że to spieprzyłaś, bo to nie prawda, świetnie piszesz, masz talent. co do tej blokady twórczej, to całkowicie cię rozumiem. Prowadzę bloga (http://youreyesismylife1d.blogspot.com/) i wiem jak to jest. Poczekaj, może minie :) Mam nadzieję, że dodasz rozdział niedługo, chociaż rozumiem też , że masz własne życie i nie koniecznie masz czas :) Kocham cię, NA PRAWDĘ! jesteś wspaniała, i nie zaprzeczaj, bo wystarczy spojrzeć na ilość obserwatowów i komentarzy. Sorry, że ten koment jest taki jakiś bez sensu, chociaż pewnie i tak go nie przeczytasz. Chociaż może.. dobra zaczynam przynudzać. W każdym bądź razie pamiętaj, że jesteś cudowna <3

Anonimowy on: 1 czerwca 2012 19:41 pisze...

kiedy następny wchodze codzinnie i patrze . :D ?

{ Essence } on: 1 czerwca 2012 21:19 pisze...

Dodaj już nowy bo zajebiście piszesz ! :D Czekamy :)

http://soundofthepoisonrain.blogspot.com/

Anonimowy on: 2 czerwca 2012 17:12 pisze...

Kiedyy nastepny, czekamy juz caly miesiac chcesz zebysmy tu uschneli..?? To jest moj i nasz ulubiony blog o Larrym ,co Ty sobie wyobrazasz ?

Anonimowy on: 2 czerwca 2012 18:58 pisze...

kiedy następny czekam i czekam ?
https://twitter.com/#!/berry__love zapraszam !!

{ kasiulenka25111 } on: 2 czerwca 2012 21:18 pisze...

Kiedy nowy rozdział ? Stęskniłam sie za Larrym. Zachęcam do czytania mojego bloga http://loveandmeee.blogspot.com/

{ yvrxs } on: 3 czerwca 2012 12:18 pisze...

Przestań sie znęcać nad nami i pisz następny ! :3

Anonimowy on: 5 czerwca 2012 22:27 pisze...

Kiedy dodasz nowy rozdział? Przecież nie możesz tak się nad nami znęcać ;D Rozumiem brak weny czy czasu ale błagam napisz coś w końcu bo zwariuję ;P

{ its-sex-hair } on: 7 czerwca 2012 14:36 pisze...

Zacząłem czytać tego bloga, i tak mnie wciągnął, że za jednym zamachem przeczytałem wszystkie 14 rozdziałów. Cholernie podoba mi się postać Luka, mam nadzieję, że zostanie z chłopakami.
I nie waż się porzucać tego bloga, bo serio jest ciekawy, a Ty dobrze piszesz.
A, no i informacja dla wszystkich. Jeżeli lubicie gejowskie historie, to zapraszam do siebie: http://its-sex-hair.blogspot.com/
Pozdrawiam, Michał <3

{ Hazzonika } on: 8 czerwca 2012 21:18 pisze...

Kochammm ; * Nie opuszczaj tego bloga jesteś genialna.. Chciała bym mieć taki talent do pisania i tyle pomysłów dzięki twojemu blogowi poznałam Larrego <3 Nie no jak mam smutne dni czytam jeszcze raz i jeszcze raz..
+ zapraszam do mnie http://i-must-go-see-you-tommorow.blogspot.com/

Anonimowy on: 10 czerwca 2012 21:15 pisze...

NIAAAAAAAAAAMMM ! WIĘCEJ NIAMMMMMMMMMMMAAAAAAAA <3
nie opuszczaj bloga, jest świetnyyy <3333 życzę wenyy xxx

Anonimowy on: 11 czerwca 2012 00:35 pisze...

aaa! pisz, proszę! uzależniona jestem totalnie ! <333

Anonimowy on: 14 czerwca 2012 21:48 pisze...

kiedy następny ? xx

http://one-direction-fan-fics.blogspot.com/

{ Unknown } on: 17 czerwca 2012 22:24 pisze...

Jeju kocham twoje opowiadanie, cb pewnie też ;p/ Czekam z niecierpliwością na następny rozdział...<3

Anonimowy on: 18 czerwca 2012 02:49 pisze...

Kobieto co ty pirdolisz że ci nie idzie, blog świetny, pomysł zarąbisty, inny tak przedewszystkim inny

Anonimowy on: 20 czerwca 2012 20:39 pisze...

Spójrz.
Po prostu spójrz.
86 komentarzy .
Ten anonim wyżej jest sprzed 2 dni.
A ten rozdział dodałaś 2 miesiące temu.
A ja codziennie odwiedzam go z wielką wiarą i nadzieją, że może wena przybyła do Ciebie, ale rozczarowuję się. Dodatkowo jeszcze tym, że nie piszesz nam żadnej wiadomości co dalej.
Ślepo czekamy aż w końcu wejdziesz tutaj i napiszesz, że kończysz tego bloga.Jak wszyscy.
Jestem bezczelna, a Ty świetnie piszesz. Mam 5 ulubionych blogów o Larrym, a Ty byłaś moim pierwszym. I wiedz, że nie zapisuję wszystkiego jak leci, a na pewno codziennie nie wchodzę na wszystkie opowiadania.
A teraz dziękuję Ci a 14 niesamowitych i zapierających dech w piersiach rozdziałom.
Albo kończysz tego bloga albo piszesz nowy rozdział. Bo tak to nie ma sensu. My cierpliwie czekamy, a Ty nas olewasz ciepłym moczem. Nie chciałam Cie urazić, ale tak właśnie czuję.

Anonimowy on: 21 czerwca 2012 03:23 pisze...

KOBIETO !!!! .
NAPISZ KOLEJNY ROZDZIAŁ BO JA JUŻ NIE OGARNIAM NORMALNIE ! . ;c

JA TU WCHODZĘ CO DZIENNIE Z NADZIEJĄ ŻE JEST JUŻ 15 ROZDZIAŁ A TU DUPA . ;c


PROSZĘ CIE ! <3 .
NAPISZ KOLEJNYYYY NOO ! ;c

Anonimowy on: 24 czerwca 2012 21:15 pisze...

swietny blog <3 kiedy nastepny rozdzial ?

Anonimowy on: 25 czerwca 2012 15:05 pisze...

mYSLE ,ZE NIGDY. oNA NAS OLEWA GORACYM MOCZEM. ZARAZ WAKACJE A ONA NAWET NIE NAPISZE ZE BD SE STARALA NAPISAC NOWY ROZDZIAL.NIC. GOWNO.

{ sa } on: 29 czerwca 2012 22:52 pisze...

Ej, może skończcie po niej jeździć i mówić jak to ona nas strasznie olewa, co? Chcecie nowy rozdział? Rozumiem - też chcę.. Ale pomyślcie troszkę i ogarnijcie to, że ona też ma swoje życie prywatne, swoje sprawy czy problemy. Ma znajomych, rodzinę, obowiązki. Teraz był dość ciężki okres, bo poprawianie ocen i nie wiadomo co jeszcze. Bądźcie cierpliwi, wena jej kiedyś wróci, a szczerze wątpię w to, że czytając komentarze typu "Olewasz nas", "skończ tego bloga albo napisz rozdział, bo to nie ma sensu" etc. zachęcacie ją do pisania, mi np byłoby przykro, czytając takie coś. Weźcie pod uwagę też to, że ona, pisząc te parędziesiąt zdań, które my przeczytamy w parę minut, trudzi się nad tym przez długi okres czasu, a co najważniejsze, poświęca na to swój czas. :) Powinniśmy być jej wdzięczni, za to, że dzięki niej możemy czytać jedno z najwspanialszych opowiadań o tematyce bromance, a nie ją jeszcze dołować. Co z tego że rozdziały pojawiają się tak rzadko? Spójrzcie na to, że są one w miarę długie, ale to też nie jest najważniejsze, bo to, co zawierają te rozdziały, jest po prostu magią. Każdy post, który doda jest idealny w stu procentach, to się liczy, przynajmniej tak mi się wydaję, oczywiście każdy może mieć swoje zdanie. :)

Anonimowy on: 30 czerwca 2012 22:29 pisze...

ło kurwa. W chuj tych komentarzy.. Haha, rozwam siebie - tylko na blogach klnę, bo właśnie przeczytałam na innym one shota z pornem o larrym - prawie doszłam razem z Nimi. Jestę zboczonę fankę. Haha, padam na mUSK !

Anonimowy on: 1 lipca 2012 23:03 pisze...

Hej. Świetny rozdział. Kocham Twoje opowiadanie. Nie chcę naciskać czy coś, ale kiedy będzie następny rozdział.? Bo już się nie mogę doczekać. Od dwóch miesięcy po kilka razy dziennie sprawdzam czy dodałaś nowy. Musiałaś pisać tak świtne opowiadanie.? Hah.. Mam nadzieję, że gdy będziesz miała czas to na pewno coś dodasz. Pozdrawiam Anka.x.D.

Anonimowy on: 2 lipca 2012 19:08 pisze...

♥Zajebiste to opowiadanie !
♥Kocham Cię ! :))
♥Jesteś niesamowita ! ;)))
♥Przez 4h przeczytałam całe twoje opowiadania.
Hhahah, zaczęłam czytać rozdział 1 o ok. 15, a skończyłam czytać rozdział 14, po 19.
♥Choć nie będę czekać na kolejne rozdziały, no bo po prostu to mnie nie wkręciła zbytnio. (Ale naprawdę mi się podobało.)
♥Kocham Larego Stylinsona, więc będę czytać inne blogi z opowiadaniami o nich. A przeczytałam już ponad 10. :))
♥W te wakacje ja też chce napisać opowiadanie o Larry'm, ale jak na razie pisze 1 rozdział. No i jeszcze nie wiem, czy opublikuję to opowiadanie czy nie.
♥Serdecznie Pozdrawiam, Malwina :**

{ xdreadful } on: 5 lipca 2012 17:06 pisze...

Nie porzucaj tego bloga. Nidy nie lubiłam 1D, ale jak zaczęłam czytać twój blog mój pogląd na nich się zmienił. Wspaniale piszesz i jeśli nie masz weny to może zawieś blog na jakiś okres, ale nie pożucaj go. Odkryłyśmy twój blog z moimi koleżankami o 3 w nocy i już wysłaliśmy linki do wszystkich znajomych. Historia którą piszesz wciągnęla mnie do reszty i poświęciłam cały dzień by przeczytać twój blog i zareklamować go. Naprawdę wspaniale piszesz więc się nie poddawj. <3

{ Alyson Payne ♥ } on: 7 lipca 2012 02:22 pisze...

Masz napisać coś zajebistego tak jak to opowiadanie. I TO SZYBKO! Jesteś świetna, tylko poszukaj w głębi serca tego co wcześniej dawało ci natchnienie <3

Prześlij komentarz