Rozdział 12. - Już kocham tego dzieciaka...

/ piątek, 6 kwietnia 2012 /
Obudziłem się w ramionach nagiego Louisa. Zmierzyłem go powoli wzrokiem, od stóp do głów. Dlaczego on jest tak cholernie gorący? Z każdym dniem mam na niego coraz to większą ochotę. Chyba zaczynam świrować i zachowywać się jak jakiś niewyżyty. On tak na mnie działa...
Leżałem na jego klace piersiowej i kręciłem palcem kółeczka, wokół jego pępka. Mój wzrok napotkał jego przyrodzenie. Przeszło mi przez myśl, że obudzić go "porannym obciąganiem" lecz po chwili stwierdziłem, że to głupie i powstrzymałem się. Podniosłem lekko głowę i przyglądałem mu się z wielkim uśmiechem na twarzy. Miał takie delikatne rysy twarzy i urocze rumieńce na policzkach. Gdyby zapuścił głosy i zrobił sobie makijaż...podejrzewam, że niejedna dziewczyna pozazdrościłaby mu urody. Mimo iż, Louis wydawał się bardziej damskim typem chłopaka, był nieźle zbudowany, może dlatego, otulony jego ramionami, czułem się taki bezpieczny i spokojny. Pogłaskałem go delikatnie po policzku i pocałowałem. Odwzajemnił pocałunek...czyli wcale nie spał!
- Dlaczego tak mi się przyglądałeś? - ziewnął głośno i przeciągnął się.
- No ten... - zarumieniłem się.
- Ktoś tu się zawstydził. - Louis zachichotał i wytargał mnie za policzek.
- Wcale nie! - pomasowałem się po policzku. - Po prostu... - wziąłem głęboki oddech. - Nic na to nie poradzę, że jesteś taki cholernie pociągający...
- Mówisz? - uniósł zabawnie brwi. - Nie zauważyłem.
Posłałem mu spojrzenie typu: Ale you fucking kidding me, na co on odpowiedział śmiechem.
Za chwilę wstał z łóżka i zaczął grzebać w mojej szafce. Wyciągnął z niej czarne rurki, biały sweterek i czerwone bokserki. To normalne, że pożyczamy sobie ciuchy.
W tym zestawie wyglądał na prawdę gorąco. Te jeansy idealnie podkreślały jego wydatne pośladki. Odwrócił się do mnie tyłem i zaczął przeglądać się w lustrze, sprawdzając, czy dobrze wygląda.
- No i gdzie się patrzysz, mały zboczuchu? - zachichotał, patrząc na moje odbicie w tym lustrze.
Spaliłem buraka i schowałem twarz w poduszkę. Dlaczego on zawsze musi mnie tak zawstydzać? Staram się być poważnym mężczyznom, ale przy nim zachowuję sie jak 10-letni bachor.
Louis posłał mi słodki uśmiech, ucałował mnie w policzek i wyszedł z pokoju, do kuchni jak sądzę. Jest już pora śniadania, więc pewnie przygotuje dla mnie coś smacznego, jak zawsze.
Ja zostałem w pokoju i rozłożyłem się na łóżku. Wpatrywałem się w sufit. Pogrążyłem się w wspomnieniach z minionej nocy. Zamknąłem oczy. Zacząłem odtwarzać sobie w głowie moment, w którym Louis mi obciągał. To było tak intensywne, że dziwne ciepło zaczęło rozlewać się w dole mojego brzucha.
- Ahh... - jęknąłem pod nosem i poczułem, jak mój kolega zaczyna się budzić. - Na prawdę? - spojrzałem na niego, wykrzywiając się.
Na samą myśl o TYM robię się cały sztywny, więc dziwię się sobie, że wczoraj tak długo udało mi się wytrzymać. Tym bardziej, że w ogóle się na to nie przygotowałem. Louis totalnie mnie tym zaskoczył. Nie myślałem, że tak się z tym pospieszy. Wydawało mi się, że jednak będziemy dochodzić do wszystkiego małymi kroczkami. Przynajmniej dla mnie, tak chyba byłoby lepiej. Trochę ciężko mi się z tym wszystkim oswoić.
Właśnie dlatego, ja, wczoraj nie oddałem tej przyjemności Louisowi. To nie chodzi o to, że nie chciałem. Oczywiście, że chciałem, jednak coś w środku mnie zablokowało. Nie potrafię powiedzieć co. Potrzebuję trochę więcej czasu. Mam nadzieję, że on to zrozumie.
Zawsze robiłem takie rzeczy z dziewczynami. To jednak nie było to samo, co z Louisem. Nigdy wcześniej nie czułem się tak spełniony. Żadna dziewczyna nie doprowadziła mnie do takiego stanu, co on. Niby robiłem to z nimi, żeby zaspokoić swoje seksualne żądze, ale to wcale nie sprawiało mi przyjemności. Może ja od zawsze miałem w sobie coś z geja, ale nikt nie pozwolił mi tego odkryć? Parząc w przeszłość to wydaje się być możliwe. To wszystko chyba zostało dla mnie zapisane w gwiazdach. To nie może być przypadek, że właśnie ON pojawił się na mojej drodze.
Reszta dnia właściwie była nudna. Przeważnie zawsze udaje nam się znaleźć jakieś zajęcie (if you know what I mean), ale tym razem było inaczej. Zamulaliśmy siedząc na kanapie i oglądając wszystko po kolei, co leciało w TV. Obżeraliśmy się chipsami, popcornem i słodyczami. Przestudiowaliśmy chyba całą kanapową Kamasutrę. Nie było pozycji, w której byśmy się nie znaleźli. Louis nie wyglądał dziś, jakby chciał co nieco się zabawić, więc nie miałem zamiaru się narzucać. Wystarczyło, że był tuż obok, że mogłem trzymać go w swoich ramionach, że mogłem czuć jego zapach, bicie jego serca, jego ciepły oddech na mojej szyi. Po prostu czuć jego bliskość.

Dzisiaj wreszcie, po niezwykle długiej nieobecności, mamy zamiar udać się do szkoły. Nie miałem na to najmniejszej ochoty, ale przecież obiecałem sobie, że skończę to liceum. Może nie być łatwo, ale będę starał się z całych sił. Chcę, żeby moja mama i Louis byli ze mnie dumni.
Do szkoły udaliśmy się samochodem Lou. Wysiedliśmy z niego i jak to zwykle bywa, szliśmy objęci w stronę drzwi wejściowych, przed którymi czekali na nas Niall, Liam, Zayn, Emily i Carmen. Emily zaczęła krzyczeć w naszą stronę i machać, a Carmen zrobiła z rąk serduszko, po czym uśmiechnęła się do mnie cwaniacko. Posłałem jej wrogie spojrzenie. Przecież miała się zachowywać normalnie i nic nikomu nie mówić. Coś czuję, że nie wytrzyma i jednak się wygada.
Przywitaliśmy się ze wszystkimi i weszliśmy do szkoły.
Zayn, Niall i Liam normalnie ze sobą rozmawiali. Jak widać przestali się na siebie gniewać i pogodzili się. Zachowywali się dokładnie tak jak wcześniej. Przez te kilka dni, gdy się nie widzieliśmy, trochę się pozmieniało. Na lepsze jak widać. Jednak sytuacja z pocałunkiem Liama i Nialla, wciąż pozostaje dla mnie zagadką, którą mam zamiar rozwikłać.
Zabrzmiał dzwonek, a co za tym idzie nadszedł czas, aby rozdzielić się z Lou. Nie wiem jak wytrzymam całą godzinę lekcyjną bez niego. Szepnąłem mu dyskretnie do ucha: Będę tęsknił. Po czym pokierowałem się do sali, w której miała odbyć się fizyka. Mój ukochany przedmiot. Ciekawe czy kiedyś przyda mi się w życiu codziennym.
Gdy wszedłem do klasy, spojrzenia wszystkich skupiły się na mnie. Podejrzewam, że zdziwiło ich moje przybycie po tak długiej nieobecności.
- No proszę, kogo my tu mamy! - nauczyciel, aż wstał z miejsca ze zdziwienia.
Przewróciłem tylko oczami i pokierowałem się w moje ulubione miejsce, które znajdowało się na samym tyle, pod oknem. Rzuciłem plecak na ławkę, rozsiadłem się wygodnie i wyciągnąłem telefon. Nagle dało się słyszeć pukanie do drzwi. Otworzyły się, a w nich stanął nie kto inny jak Justin. Przeprosił za spóźnienie i zaczął kierować się w moją stronę. Usiadł obok mnie. Wyszczerzył się w moją stronę i zaczął się rozpakowywać.
- Gdzieś ty się podziewał? - szepnął mi na ucho.
- Tu...tam...wszędzie...to chyba nie powinno Cię obchodzić. - odparłem obojętnie i wróciłem do grzebania w moim iPhonie.
- Oh... - wyraźnie posmutniał.
- A co tęskniłeś? - zachichotałem.
- Może to dziwne, ale tak? - uśmiechnął się niewinnie.
Spojrzałem na niego spod grzywki. Co to miało kurcze znaczyć?
- Bieber, Styles! - wykrzyczał nauczyciel, a ja momentalnie się wyprostowałem. - O czym tam tak rozmawiacie, może podzielicie się tym z całą klasą?
- Przepraszamy... - wymamrotał Bieber, po czym spojrzał na mnie, lekko się uśmiechając.
- Żeby mi to było ostatni raz. - mówił surowym tonem, nauczyciel.
Nic nie odpowiedzieliśmy. Udawaliśmy, że go słuchamy. Zacząłem nawet rozwiązywać jedno z zadań. Szło mi całkiem dobrze. Moje myśli jednak zburzył Bieber.
- Co ja Ci takiego zrobiłem, że tak mnie nie lubisz? - zapytał.
- Kto powiedział, że nie lubię? - przewróciłem oczami.
- Widać to po Twoim zachowaniu. - odparł smutno.
- Nawet jeśli to co? - westchnąłem.
- Chciałbym Cię lepiej poznać. - położył rękę na moim udzie.
Spiorunowałem go wzrokiem.
- Nie jestem zainteresowany znajomością z Tobą. Jesteśmy z dwóch różnych światów. Wybacz. - odsunąłem się od niego.
- Nawet nie wiesz jak ciężko jest komuś takiemu jak ja znaleźć prawdziwych przyjaciół. Większość zadaje się ze mną tylko, dlatego, że jestem sławny, a nie dlatego, że mnie po prostu lubią. Zapisałem się do tej szkoły, żeby znów choć w małym stopniu zaznać normalnego życia i znaleźć prawdziwych przyjaciół. - odwrócił krzesło w moją stronę. - Może dasz mi jedną szansę? - niebezpiecznie się do mnie zbliżył.
- Twoja historia ujęła moje serce, ale nie. - odparłem obojętnie, a po chwili zabrzmiał dzwonek.
Spakowałem szybko rzeczy i pobiegłem w stronę wyjścia z sali. Przystanąłem na chwilę i obejrzałem się za siebie. Bieber wyglądał na przygnębionego. Zrobiło mi się go trochę żal. Może zbyt chamsko go potraktowałem?
Przypomniałem sobie jednak, że umówiłem się z przyjaciółmi na boisku szkolnym. Odpędziłem od siebie myśli o Justinie i wybiegłem z sali lekcyjnej.
Dotarłem na nasze "miejsce spotkań". Byłem tam pierwszy. Po kilku minutach zeszła się reszta. Louis zaczął narzekać na nauczycielkę matematyki. Postawiła mu jedynkę za to, że nie potrafił rozwiązać przy tablicy jednego, podanego przez nią wcześniej, cholernie trudnego zadania. Carmen korzystając z chwili nieuwagi Louisa, przybliżyła się do mnie i dyskretnie pytała mnie, kiedy wreszcie mam zamiar opowiedzieć reszcie o tej naszej "słodkiej tajemnicy". Nic jej nie odpowiedziałem, tylko spiorunowałem ją wzrokiem, co miało znaczyć, że nie mam ochoty o tym rozmawiać.
W sumie Louis też nic, nikomu o tym nie wspominał, więc czemu ja miałem to zrobić? Nie wiem czy on tego chce, więc wolę nie ryzykować.
Nagle Liam poinformował wszystkich, że musi iść do łazienki. Postanowiłem pójść z nim. Nie mieliśmy ostatnio okazji być sami i porozmawiać, a przecież nie wyjaśniłem z nim jeszcze sprawy z pocałunkiem z Niallem. To była dobra okazja.
Stanęliśmy przy pisuarach i zaczęliśmy załatwiać potrzebę fizjologiczną.
- Liam... - zacząłem.
- Słucham?
- Męczy mnie pewna sprawa. - spojrzałem w jego stronę.
- Jaka? - zapytał.
- Pocałunek. Twój i Nialla. - skończyłem się załatwiać i strzepnąłem ostatnie krople moczu.
- Nie dacie nam z tym spokoju, prawda? - zaśmiał się. - Jak już wcześniej mówiliśmy to nic nie znaczyło...nie wiem czemu to zrobiliśmy...to było takie spontaniczne. - uśmiechnął się pod nosem.
- Z naszego punktu widzenia to nie wyglądało jak przyjacielski pocałunek. Jeśli coś między wami jest-
- Proszę Cię, Harry. Masz jakieś dziwne podejrzenia, co do mnie i Nialla, a co my mamy powiedzieć patrząc na Ciebie i Louisa? - przerwał mi i zaczął mówić poważnym tonem.
- Ja... - czułem, że zalewam się rumieńcem.
- Nie rozumiem, dlaczego nie chcecie nam powiedzieć, co tak na prawdę was łączy. Przecież jesteśmy przyjaciółmi. - objął mnie ramieniem.
- Nie wiem o czym mówisz... - zdenerwowałem się.
- Harry, nie jesteśmy idiotami. Widzimy, co się dzieje. - westchnął. - Nie chcesz o tym mówić, w porządku. - pogładził mnie po plecach. - Jeżeli jednak zmienisz zdanie to pamiętaj, że ja zawsze Cię wysłucham. - poczochrał mi włosy.
Nie zdążyliśmy wrócić do reszty, bo zabrzmiał kolejny dzwonek. Rozeszliśmy się więc do swoich sal. Tym razem miała odbyć się lekcja języka angielskiego. Na szczęście nauczycielka jest w porządku, a na lekcjach są luzy, więc czas do następnej przerwy minie mi szybko. Na owej lekcji siedziałem z Carmen. Cały czas nawiązywała do tematu mojego i Louisa. Zaczynałem poważnie żałować tego, że jej w ogóle o tym opowiedziałem. Nie da mi spokoju dopóki nie wyjawię wszystkim prawdy. Może i chce dobrze, ale gdy będę gotowy to sam im o tym opowiem.
Kolejną przerwę spędziłem głównie na wygłupach i dyskretnych, miłosnych gestach wykonywanych w kierunku Lou. Staraliśmy zachowywać się tak jak zwykle, żeby nie wzbudzić niczyich podejrzeń, jednak Liam, przyglądał nam się i ciągle kiwał głową, jakby na znak tego, że wcale nie musimy się krępować.
Na lekcji chemii byłem w ogóle nieobecny. Krążyłem myślami gdzieś wokół Louisa. Cholernie za nim tęskniłem, chociaż wiedziałem, że za kilka minut i tak przecież się spotkamy. Źle mi, gdy nie ma go obok...gdy nie czuję jego bliskości.
Dzisiaj kończę lekcje szybciej niż Louis, a więc muszę wracać sam do domu. Włożyłem słuchawki w uszy i włączyłem jedną z piosenek, których często słucham, idąc gdziekolwiek. Starałem się dopasować kroki do rytmu piosenki. Podśpiewywałem sobie pod nosem i nim się obejrzałem byłem już kilkaset metrów od domu. Z muzyką droga zawsze jakoś tak szybciej mija.
Nagle coś, jakby płacz dziecka, zagłuszył muzykę, wydobywającą się z moich słuchawek. Zdjąłem je. Szybko zlokalizowałem źródło dźwięku. Obok ulicy, w krzakach, kryło się jakieś dziecko, które głośno płakało. Ludzie przechodzili obok niego zupełnie obojętnie. Jakby wcale go nie widzieli. Długo nie myśląc pokierowałem się w jego stronę. Odsłoniłem krzaki i ujrzałem chłopca. Był może 5-letni. Miał na sobie brązowy sweterek, szelki i podarte spodnie. Jego włosy były dłuższe i lekko kręcone, a oczy ciemnobrązowe. Po chwili doszedłem do wniosku, że wygląda trochę jak skrzyżowanie mnie i Louisa. Miał twarz i dłonie całe brudne od błota. Spojrzał na mnie oczami pełnymi łez. wyszedł z krzaków i przytulił się do moich nóg. Nie wiedziałem za bardzo co mam robić.
- Hey...gdzie się podziali Twoi rodzice? - ukucnąłem przed nim.
- Nie wiem... - pociągnął nosem.
- Jak to nie wiesz? - spojrzałem na niego ze zdziwieniem. - Może pokażesz mi, gdzie mieszkasz to Cię do nich zaprowadzę? - uśmiechnąłem się.
- Nie...ja nie chcę...proszę...zabierz mnie stąd. - przytulił się do mnie i zaczął szlochać w moje ramie.
No i co ja mam teraz zrobić? Niecodziennie na ulicy znajduje się czyjeś dziecko.
- Dobrze, już dobrze. - objąłem go. - Zabiorę Cię do swojego domu, ale obiecaj, że powiesz mi później, gdzie mieszkasz. - pogłaskałem go po włosach.
- Obiecuję, proszę pana. - uśmiechnął się lekko.
- Mów mi Harry. - wyciągnąłem w jego stronę dłoń. - A ty jak masz na imię?
- Luke. - uścisnęliśmy sobie dłonie.
Wziąłem go na ręce i bezpiecznie doprowadziłem do domu. Gdy weszliśmy do środka chłopiec, aż otworzył buzię ze zdziwienia.
- Jak tu pięknie! - podskakiwał uradowany. - Chcę tu zostać już na zawsze. - położył się na dywanie, na korytarzu i zaczął się na nim turlać.
Nie wiedziałem, co mam robić i mówić. Nie mam doświadczenia w opiekowaniu się dziećmi. Nie miałem młodszego rodzeństwa, na którym mogłem poćwiczyć. Mam tylko starszą siostrę. To ona opiekowała się mną. Ah...co mnie skłoniło do tego, że wziąć na siebie taką odpowiedzialność? Chyba mam zbyt miękkie serce...
Zaproponowałem chłopcu szybką kąpiel. Widocznie spodobała mu się ta propozycja. Zaprowadziłem go do łazienki i wlałem do wanny mnóstwo płynu do kąpieli, żeby podczas nalewania wody, powstało w wannie dużo piany. Znalazłem w szafce kaczuszkę, z którą kiedyś się kąpałem i wręczyłem ją Lukowi. Cieszył się, jakby nigdy w życiu nie miał żadnej zabawki. Pomogłem mu się wykąpać. Połowa wody z wanny wylądowała w trakcie, po za nią. Luke urządził mi spóźniony lany poniedziałek. Po zabawie w wannie udaliśmy się do kuchni. Usadziłem chłopca na przy stole.
- Jesteś głodny? - zapytałem.
- Taaak! - krzyknął, stukając dłoniami w stół.
- A na co masz ochotę? - otworzyłem lodówkę.
- Kanapki! Kanapki ze śmiesznymi buźkami! - podskakiwał na krześle.
- Wybacz mi. Chyba nie potrafię takich zrobić. - wyciągnąłem z lodówki szynkę i ser i położyłem je na blacie.
- Nauczę Cię. - zeskoczył z krzesła.
Usadziłem go na blacie. Ukroiłem kilka kromek chleba i podałem je Lukowi. Chłopiec małym, trochę tępym nożykiem zaczął wycinać najróżniejsze kształty w serze i w szynce. Takim oto sposobem powstały te "śmieszne buźki". Może nie były one jakieś idealne i piękne, ale uśmiech na jego twarzy, gdy pochłaniał te "roześmiane" kanapki, był bezcenny. Moje serce napełniało się dziwnym ciepłem, patrząc na to małe, urocze stworzenie.
Postanowiłem zacząć dyskretnie go wypytywać gdzie mieszka, kim są jego rodzice, jak ma na nazwisko, dlaczego był w tych krzakach...on jednak wcale nie miał zamiaru odpowiadać mi na te pytania. Zmieniał temat, ale po prostu mówił, że nie nic mi nie powie. Trochę się zdenerwowałem, bo obiecał, że zdradzi mi swoje miejsce zamieszkania...ah te dzieci.
Niemniej jednak muszę się tego dowiedzieć, bo przecież nie może tutaj zostać. Jego rodzice na pewno się o niego martwią.
Usłyszałem nagle charakterystyczne skrzypienie drzwi wejściowych. Zerwałem się na proste nogi i pobiegłem w ich stronę. Louis wreszcie wrócił.
Rzuciłem mu się na szyję i pocałowałem go czule. Pogłębił pocałunek i przyparł mnie do ściany.
- No to co dzisiaj robimy? - przerwał pocałunek i spojrzał na mnie figlarnie.
- Wiesz Louis... - zacząłem.
Zauważyłem, że kieruje się w stronę kuchni. Złapałem go za nadgarstek i pociągnąłem w swoją stronę. Nie wiedziałem jak mam mu powiedzieć o Luke i jak na to zareaguje. Przecież to jego dom, a ja sprowadzam mu tutaj jakieś dziecko, które znalazłem na ulicy...
Zauważyłem w drzwiach od kuchni Luke. Spanikowałem. Przyciągnąłem Louisa do siebie i namiętnie go pocałowałem. Chyba chciałem zyskać na czasie. Po chwili jednak, stwierdziłem, że nie mogę już tego dłużej ciągnąć. Wziąłem głęboki oddech i przemówiłem:
- Słuchaj...jest taka sprawa, bo-
- Kto to? - Luke znikąd pojawił się przy moich nogach.
Oczy Louisa rozszerzyły się, gdy zobaczył chłopca. Uśmiechnął się do niego ciepło i pogłaskał go po włosach. 
- Zaraz Ci wszystko wytłumaczę. - odwiesiłem płaszcz Louisa na wieszak.
- Mam nadzieję. - zaśmiał się.
Pokierowaliśmy się do salonu. Usiadłem na kanapie. Lou usiadł tuż obok mnie i objął mnie ramieniem. Luke widząc to, wcisnął się między nas.
Przedstawiłem Lou całą sytuację. Stwierdził, że bardzo dobrze zrobiłem, że nie zostawiłem go tam na pastwę losu. Nie wiadomo przecież, dlaczego tam był. Nie wiadomo, co go to tego skłoniło. Może rzeczywiście miał jakieś powody. Trudno było jednak do niego dotrzeć. Za cholerę nie chciał nic mówić. Trzeba będzie zgłosić na policję jego zaginięcie. Wtedy na pewno dowiemy się więcej.
Louis ma młodsze siostry i z tego, co wiem lubi dzieci i potrafi się nimi opiekować, więc wcale nie zdziwiła mnie taka jego reakcja. Gdy patrzał na chłopca, uśmiech nie znikał z jego twarzy. Wziął go na kolana i zaczął się z nim wygłupiać. Ja siedziałem obok i widząc to, moje serce aż unosiło się ku niebu. To był najsłodszy widok na całym świecie.
Louis zgodził się, aby Luke został u nas tak długo jak to będzie potrzebne. Dopóki nie znajdziemy jego rodziny.
- Już kocham tego dzieciaka... - pocałował go we włosy.
- Nie uważasz, że wzięliśmy na siebie zbyt dużą odpowiedzialność? - zapytałem zupełnie poważnie.
- To doświadczenie może nas wiele nauczyć i przydać się w przyszłości. - puścił mi oczko.
Zamarłem. Co on miał na myśl mówiąc, że może "przydać nam się w przyszłości"? Dobra, Hazza, ogarnij się i nie wyciągaj pochopnych wniosków. - stuknąłem się pięścią w głowę.
Wróciłem do przyglądania się tej dwójce. Było widać, że Louis na prawdę wie, jak zajmować się dziećmi, a mały Luke wyraźnie już go polubił. Ten dzieciak może wprowadzić nie mały zamęt do naszego codziennego życia. Przynajmniej nie będziemy się nudzili. To może być na prawdę budujące doświadczenie. Zobaczymy czy sprawdzimy się w roli jego tymczasowych tatusiów.

No i wreszcie napisałam te rozdział, yaay. :)
Wiem, że nie ma w nim zbyt wielu zboczony wątków, ale nie chciałabym, żeby to opowiadanie kręciło się tylko wokół nieprzyzwoitych rzeczy. :D
Rozdział wyszedł mi jako taki...bywały lepsze, ale chyba nie jest źle. :)
A co do Luke to wyobrażam go sobie mniej więcej tak ->  KLIK
Jak chcecie to followujcie na twitterze -> @BieberDialogues
A jak wam się nudzi, albo chcecie coś wiedzieć to zadawajcie pytania ->  http://www.formspring.me/xGuskax
Odpowiadam na wszystkie, więc czekam. <3
No to pozdrawiam wszystkich i do następnego. ♥ 


PS. BLOG MA 80 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ.  NIE WIERZĘ PO PROSTU. NIE WIEM, CO POWIEDZIEĆ. KOCHAM WAS I DZIĘKUJĘ! GDY ZAKŁADAŁAM TEGO BLOGA, WYDAŁO MI SIĘ, ŻE NIKT NIE BĘDZIE CHCIAŁ CZYTAĆ MOICH WYPOCIN. JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ. TO NA PRAWDĘ WIELE DLA MNIE ZNACZY. <3


 

58 komentarze:

Shawty on: 6 kwietnia 2012 12:04 pisze...

czyżby JB też był gejem?:) to takie dziwne lol:) świetnie !! zapraszam tez do mnie http://my-first-dance-with-you.blog.onet.pl/

Anonimowy on: 6 kwietnia 2012 12:10 pisze...

Ej to jest genialne ! : D Czekałam na reakcje Louisa ! I cieszę się że dołączyłaś do tego małego dzieciaka :> Czekam na kolejne rozdziały !

{ Milka } on: 6 kwietnia 2012 12:16 pisze...

Awwww :D Słodki ten dzieciak :D Czekam na nexta xx
I_Love_Harry_

@iPurpleBeast on: 6 kwietnia 2012 12:19 pisze...

Tak samo jak ty wyobrażałam sb to dziecko hahhaha :D

zajebiste jak zwykle i wgl ♥
boje się tego dziecka, nie lubie dzieci, ale może coś z tego bd..

EYY! NIE BD MOGLI ZBOCZUSZYĆ ! I JAK PÓJDĄ DO SZKOŁY !?

Anonimowy on: 6 kwietnia 2012 12:20 pisze...

BTW. LAJKNIJCIE NOO >> http://www.facebook.com/pages/Just-Stop-for-a-Minute-Smile/114085878716563

Anonimowy on: 6 kwietnia 2012 12:29 pisze...

heh spoko ;D czekam na następne :)

{ Dee_super_monkey } on: 6 kwietnia 2012 12:30 pisze...

omomomomo <3
Wiesz, że za każdym rozdziałem jaram się jak jakaś pojebana :D Ale nie zawiodłaś mnie! :D Tak wgl to tego dzieciaka od razu skojarzyłam z tym zdjęciem :D Te rozkminy Harolda o tym jaki to Lou jest sexowny. Ah! :D Jak zawsze chcę jak najszybciej nexta :D
+ jak znajdziesz czas to możesz przeczytać? http://www.twitlonger.com/show/gqmmsj
Klaudiaaa! <3

Anonimowy on: 6 kwietnia 2012 12:33 pisze...

ZAJEBISTE. <3

{ @eloziomek } on: 6 kwietnia 2012 12:37 pisze...

Brak słów żeby to opisać ! <3
Kocham ! ;*

{ Pattie. } on: 6 kwietnia 2012 12:44 pisze...

kocham cię :DD hahaha mają potomka XDD CZEKAM NA NEXT! :)

{ Patrycja } on: 6 kwietnia 2012 12:46 pisze...

super dawaj następne ;) kocham twojego bloga <3

Anonimowy on: 6 kwietnia 2012 12:50 pisze...

no nie mogę z ciebie. Daddy Loueh, remeber <3

Anonimowy on: 6 kwietnia 2012 13:40 pisze...

BOŻE ZIELONY TO DZIECKO TO MIESZANKA LOU I HARREGO PRZCIEŻ. *_*
ten rozdział > moja cała egzystencja
czekam na nstp, i coś nowego na #2 blogu.
xx @MarajSwaggie

Anonimowy on: 6 kwietnia 2012 14:10 pisze...

jaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa ! zajebiście, dobrze by było jakby to dziecko zostało z nimi haha :DD Lou i Harry jako rodzicie :O słodkie to :) ! podoba mi się, czekam na następny! ;D
@kate9924_

{ Directionerki. } on: 6 kwietnia 2012 14:48 pisze...

hahahah. Genialny rozdział. Dodawaj rozdziały częśćiej! Trzymasz w niepewności! Kocham Cie laska.! Dajesz dalej.! Genialnie piszesz! Dodawaj nowy!♥ ♥ ♥

Anonimowy on: 6 kwietnia 2012 14:58 pisze...

zajebistyy !! ;Dno mega, awww ten Luke.. *____* || nie mgę się doczekać reakcji innych ! ... i ciekawi mnie co z pocałunkiem Liama i Niall'a ;D <33 @kika1613

Anonimowy on: 6 kwietnia 2012 16:58 pisze...

OMFG O.O
Luke to przecież prawdziwe skrzyżowanie między Lou i Hazzą *.* To dlatego jest taki słodki < 333
Po za tym, czyżby Bieber też był gejem? ;D Tylko żeby nie zrujnował Larry'ego! T.T

Anonimowy on: 6 kwietnia 2012 18:15 pisze...

Ciekawość zżera mnie żywcem co bd dalej. Postaraj się dodać jak najszybciej bo nie wytrzymam i zdechnę, a chciałabym się jeszcze dowiedzieć przed śmiercią co bd się działo dalej .

Natalkaa on: 6 kwietnia 2012 18:38 pisze...

To jest takie awww *.* Brakuje mi tylko ich rozmów tzn. uwielbiam te ich Kocham Cie do siebie *.* I właśnie Ciebie też kocham <333

{ MyPurpleSmile } on: 6 kwietnia 2012 18:43 pisze...

juz kocham tego chlopca ;*

{ Miyu } on: 6 kwietnia 2012 19:53 pisze...

Jezu, co ty z Bieberem zrobiłaś??! Hahahah XD No nic, zobaczymy jak to się dalej rozwinie... o.O
Ale notka super, jak zwykle, słońce ty moje. Nie zawiodłam się <3 Choć poranne obciąganko by się przydało jednak...XD I Larry ma synka (co tam, że tymczasowo), to takie cudowne! ;D
Czekam na kolejny! *__*
[save-your-heart-tonight.blogspot.com]

PS A widzisz?! Dobrze, że kazałam ci założyć tego bloga XD <33

{ sa } on: 6 kwietnia 2012 20:49 pisze...

JEZUUUUU *-* UMIERAM ZA KAŻDYM RAZEM GDY CZYTAM ROZDZIAŁ NA TYM BLOGU. TY.. TY... JESTEŚ BOGIEM :D PISZ SZYBKO BO ZWARIUJĘ. ♥

PS zapraszam do siebie :P tell-me-a-lie-bromance.blogspot.com

Anonimowy on: 7 kwietnia 2012 11:42 pisze...

To jest cudowne!

Anonimowy on: 7 kwietnia 2012 11:42 pisze...

DODAJ DZIŚ NASTĘPNY.

Anonimowy on: 7 kwietnia 2012 11:43 pisze...

Lukeee. <3

Anonimowy on: 7 kwietnia 2012 11:43 pisze...

JEEEEZUUUUUUUUUU, AKHDJSHFJLASHFJ KOCHAM TO <3

Anonimowy on: 7 kwietnia 2012 12:04 pisze...

KOCHAM TEGO BLOGA *_* !

Anonimowy on: 7 kwietnia 2012 13:11 pisze...

świetny :*

Anonimowy on: 7 kwietnia 2012 13:11 pisze...

CZAAAD <3

Anonimowy on: 7 kwietnia 2012 13:11 pisze...

KOCHAM TWOJEGO BLOGA, ale dodaj coś w końcu na one-direction-infection :D

Ptysia_Patrysia on: 7 kwietnia 2012 15:34 pisze...

ale ten chłopiec słodki ;D czuprynke ma podobną do Kacperka z Rodzinki.pl xD i mam nadzieje że Bieber nie jest gejem, bo zniszczyłby Larrego ;( czekam ♥

Anonimowy on: 7 kwietnia 2012 17:59 pisze...

kocham to ^^ <3

{ CherryBreath } on: 7 kwietnia 2012 23:06 pisze...

no jaki slodki ten maluszek takie polaczenie Larrego ^^ Co do biebera to mam obawy. Mam nadzieje., ze to nie gej, bo jak tak to pewnie namiesza w zwiazku Harrego i Lou.
1d-gotta-be-you.blogspot.com

{ Olivia. } on: 7 kwietnia 2012 23:44 pisze...

O Mój Boże! Nie wiem co myśleć, bo po prostu kocham to! <3
Biebs będzie gejem? A ten mały mógłby z nimi zostać, ale czy nie będzie im przeszkadzać w noc wiesz... :D
Ogólnie to zajebiste i to kocham :*

wera963852 on: 8 kwietnia 2012 10:20 pisze...

Jeny jakie to jest piękne! Mam wielką nadzieję, że rozbudujesz trochę wątek z Niam'em :) Czytam twój blog od wczoraj i bardzo mi smutno, że przeczytałam już wszystkie rozdziały. Z niecierpliwością czekam na kolejne przgody Larrego :) Jak już wcześniej wspomniałam chciałabym więcej Niama xd Może w przyszłości napisałabyś opowiadanie o nim? :) Świetnie piszesz !

Anonimowy on: 8 kwietnia 2012 20:13 pisze...

KURWAKURWAKURWA to jest piekne! jak poprzedniczka mam nadzieję ze Niam będzie troszkę bardziej hm.. "widoczny"? :D Kocham to opowaidanie. po prostu kocham.

Anonimowy on: 8 kwietnia 2012 20:20 pisze...

Kocham tego bloga. Na każdym rozdziale płaczę. Nie ważne czy jest smutny, czy nie. Tak pięknie opisujesz emocje że przeżywam je razem z Harrym i Louisem. Gdy są smutni, płacze ze smutku, gdy szczęśliwi wtedy leją się łzy szczęścia.. :') Nie wiem, jak mam Ci dziękować za to, że zaczęłaś pisać to opowiadanie. Chociaż sama wspominałaś że to Twoje pierwsze opowiadanie tego typu to i tak uwazam (pewnie nie tylko ja) że piszesz lepiej nawet od tych "doświadczonych".. czytałam ponad 20 opowiadań o Larrym i z 10 o innych bromace i muszę szczerze przyznać że żadne z tych opowiadań nie dorasta Twojemu do pięt! ♥ Mam nadzieję że jeszcze długo będziesz kontynuować to piękne opowiadanie, bo sama myśl o tym że mogłabyś je skończyć przyprawia mnie o mdłości i wpędza w depresję. Jesteś moim Bogiem, poważnie. W sumie, też chciałabym żeby wątek z Niamem się rozkręcił.. No ale to tylko Twoja wizja i nie będę naciskać. ;) Kocham Cię, wielka! *-*

Anonimowy on: 8 kwietnia 2012 20:20 pisze...

jesteś wielka*

{ Marlyn.M } on: 8 kwietnia 2012 20:24 pisze...

jest świetnie jak zwykle. : )
wprowadź Niam'a prooooooszeee. Niech harry zaprzyjaźni się z Justinem proszeee

{ ScaredGirl } on: 8 kwietnia 2012 21:24 pisze...

Dziecko rządzi światem. Kocham Twoje opowiadania ! mogę je ciągle czytać !! :)

Normalnie nie mam słów, by opisać to co aktualnie czuję no . -.- . ;) Czekam na kolejny ! : )

{ Elli } on: 9 kwietnia 2012 13:47 pisze...

ten rozdział jest po prostu świetny według mnie jest najlepszy ze wszystkich
ja tego chłopca wyobrażałam sobie trochę jak Kacperek z rodzinki.pl haha taki mi się skojarzyło

{ Essence } on: 9 kwietnia 2012 14:22 pisze...

Kocham kocham kocham kocham !:D Fajny pomysł z tym dzieciakiem :D Słodziutki jest i kurde , rzeczywiście jak oni xd ahahaah Czekam na nowy rozdział , mam nadzieję że szybko napiszesz :)Ej kurde czy Justin podwala się do Harrego ?! Bo z tą ręką dziwne było ;D Ale niech się podwala ! xd Zapraszam też przy okazji do mnie
http://essence-protectme.blogspot.com/

{ Unknown } on: 10 kwietnia 2012 00:28 pisze...

baaaaaaaa! KOCHAM KOCHAM KOCHAM *___________*
Jak opisywałaś to dziecko,to wiedziałam że chodzi o to zdjęcie ;D
a tak w ogóle,to z tej strony @malina183
nie wiem czy mnie pamiętasz,ale na tt ryłam się z Tobą,że zdjęć Zaca Efrona(wiesz jakich) XD
czemu mi wtedy nie powiedziałaś,że piszesz tego bloga?! ;D
haha,ale może to i dobrze,bo bym sie tak jarała,że nie byłabym w stanie nawet nic napisac sensownego XD

{ I'm Your Dream } on: 10 kwietnia 2012 09:27 pisze...

Tak na początek : CO ZA ZAJEBIASZCZY ROZDIZAŁ!
No i : NIECH BIEBER ZABIERA TĄ PRZEBRZYDŁĄ ŁAPĘ OD HARRY'EGO, BO TAM WEJDĘ I MU NAKURWIĘ!
No i : Uwielbiam tego dzieciaka;-)
I najważniejsze: Mają dziecko w domu! Co z nim zrobią, żeby być "sam na sam". Będą bzyczeć w kibelkach szkolnych??Ty! A to by w sumie było fajne! Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział !
{just-dont-break-my-heart}
{@just_kayah}

Anonimowy on: 10 kwietnia 2012 19:34 pisze...

super piszesz kiedy dalsza część?
odkryłam twojego bloga dzisaj i przeczytałam wszystkie wpisy od 9 do 12 . a gdzie moge znależć od 1-8 bo szukam tu na blogu i nie moge znależć prosze odpisz.

Anonimowy on: 10 kwietnia 2012 21:50 pisze...

Kiedy ty wreszcie dodasz następny rozdział ?! Ty tak rzadko dodajesz ... wkurzające, to już jest ! ;/ Tak kocham ten twój blog ! <3 A tak go dodajeż żee ... -,-'. Dodaj wreszcie ! I dodawaj szybciej rozdziały ! Proooosze ! <3 ;*

Anonimowy on: 11 kwietnia 2012 16:06 pisze...

przeczytałam wszystkie Twoje notki, jestes genialna ! :D czekam na następną, pośpiesz sie, bo nie moge sie doczekac ;D

{ Smerfów_Świat } on: 12 kwietnia 2012 00:12 pisze...

Hahahaha nie no, ja ci normalnie napisze, ze nie moge z Liama, Lou, Carmen & Luka :D hahahah, no i z reszty 1D xd Ale ten maly to jest boski xd Ej, raz moze byc nieprzyzwoity rozdzial, a raz w miare, W MIARE normalny, bo calkowicie normalny to on nigdy nie bedzie, hahah <3 Neeext ! :) xx

Anonimowy on: 12 kwietnia 2012 20:25 pisze...

BARDZO BARDZO BARDZO CHCĘ NOWY ROZDZIAŁ!

Anonimowy on: 12 kwietnia 2012 21:57 pisze...

Kiedy dodasz nowy? Proszę Cię! Dodaj! Wszyscy nie możemy się już doczekać!

Anonimowy on: 13 kwietnia 2012 17:00 pisze...

uwielbiam twoje opowiadanie ! z niecierpliwością czekam nna kolejny rozdział :D xx

Anonimowy on: 13 kwietnia 2012 22:23 pisze...

KOCHAM LUKE'A! NIECH GO ZAADOPTUJĄ!

Anonimowy on: 14 kwietnia 2012 16:45 pisze...

Takiego opowiadania- gejowskiego to o nich jeszcze nie czytałam.
Będę ci wdzięczna, jeśli będziesz informowała o nowościach. Mam również nadzieję, że mój blog ci się spodoba i zostaniesz tam na dłużej. http://teatr-zludzen.blog.onet.pl/

Anonimowy on: 14 kwietnia 2012 19:14 pisze...

to jest zajebiste! ;d zapraszam wszystkich na nowojorskioccult.blogspot.com/ ;)

Anonimowy on: 15 kwietnia 2012 13:03 pisze...

DZISIAJ NOWY?

Anonimowy on: 15 kwietnia 2012 19:46 pisze...

widze wiele kom. moze ktoś mi pomoże ?

przeczytałam wszystkie rozdziały od 9-12 i są super nie mogłam sie naczytać .
a gdzie moge znalezć wcześniejsze 1-8 ?

Anonimowy on: 15 kwietnia 2012 19:46 pisze...

prosze o pomoc jak najszybciej

Anonimowy on: 15 kwietnia 2012 20:43 pisze...

Czekam na następny rozdział. Na prawdę świetnie piszesz, bardzo mi się podoba. Z resztą, pomysł na napisanie opowiadania o takiej tematyce, też mi się spodobał :* To jak pisałam wcześniej, oczekuję kolejnego rozdziału :)

Prześlij komentarz