Rozdział 4. - Chcę umrzeć...

/ piątek, 27 stycznia 2012 /
 Wreszcie idę do szkoły. W weekend udało mi się nadrobić zaległości. Wszystko dzięki Carmen. W niedziele odwiedziła mnie i pomogła wszystko ogarnąć.
O 7.00 wygramoliłem się z łóżka. Jak co ranek Lou przygotował dla mnie śniadanie i przyniósł mi je prosto do łóżka. Po kilkunastominutowych przygotowaniach, mogliśmy już jechać do szkoły. Wsiedliśmy do samochodu Louisa.
- Zapnij pasy. - przypomniał.
Przemilczałem to i jedynie przewróciłem oczami. Nie cierpię, gdy mnie tak ciągle upomina.
Po niecałych dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Wraz z przekroczeniem progu szkoły musieliśmy się rozdzielić, ponieważ mieliśmy lekcje w dwóch odległych od siebie częściach szkoły. Poszedłem pod salę, w której miała odbyć się lekcja języka angielskiego. Nie było pod nią nikogo, oprócz niejakiego Justina Biebera. Sterczał sam pod klasą i był skupiony na robieniu czegoś na swoim iPhonie. Rzuciłem plecak pod salę i usiadłem niedaleko niego. Wyciągnąłem z plecaka kanapkę i zacząłem ją konsumować. Po chwili ujrzałem grupkę dziewczyn, które były z mojej klasy. Zmierzając w stronę sali, zatrzymały się przy Justinie i zaczęły po kolei się z nim witać i głośno chichotać. Chłopak jednak najwidoczniej miał je głęboko w dupie, bo w ogóle nie zareagował. W dalszym ciągu robił coś na swoim iPhonie. Dziewczyny zrezygnowane usiadły pod salą, akurat obok mnie i zaczęły narzekać na cały świat. Nie mogłem tego dłużej słuchać, więc wstałem i pokierowałem się w głąb szkoły. Między szafkami zauważyłem znajomą mi sylwetkę. To był zdecydowanie Lou. Rozmawiał z Carmen. Nie, właściwie to nie rozmawiał. Wyglądało na to, że o coś zawzięcie się kłócili. Na twarzy Lou gościła złość, a Carmen wyglądała, jakby zaraz miała mu porządnie przyłożyć prosto w twarz. Postanowiłem się nieco do nich zbliżyć. Poruszałem się bezszelestnie między szafkami, aż znalazłem miejsce, z którego mniej więcej było słychać ich rozmowę.
Lou: Dziewczyno, daj sobie spokój.
Carm: Nie mam zamiaru! Nawet ty mi nie przeszkodzisz.
Lou: I tu się bardzo mylisz. Akurat ja jestem osobą, która może Ci wszystko jeszcze bardziej skomplikować, więc nie zaczynaj ze mną.
Carm: Straszysz mnie?
Lou: Nie. Po prostu Cię ostrzegam. On nie jest taki, jak Ci się wydaje.
Carm: Więc może powiesz mi jaki jest?
Lou: Kiedyś się dowiesz.
(zabrzmiał dzwonek na lekcje)
Lou: A teraz idę na lekcje, żegnam.
Carm: Ale-
Tutaj Lou odszedł. Carmen usiadła zrezygnowana na ławce. Schowała twarz w dłonie. Zrobiło mi się jej żal. Chciałem podejść i ją pocieszyć, jednak mnie przecież tu nie było. Jeszcze by się wydało, że podsłuchiwałem. Bardzo zastanawia mnie o czym, albo właściwie o kim była mowa. Mam podejrzenia, że mówili o mnie. Tylko co Louis miał na myśli mówiąc: "On nie jest taki, jak Ci się wydaje"?
Z przemyśleń wyrwał mnie głos Michaela. To dobry kumpel z klasy. Przechodził akurat obok i radził mi czym prędzej iść na lekcje, bo podobno pani od angielskiego to niezła suka.
Zdążyłem w ostatniej sekundzie, zanim zamknęły się drzwi od sali. Wbiegłem do niej i zająłem miejsce na samym końcu, obok okna. Carmen z daleka wołała mnie, żebym usiadł z nią, ale właściwie to nie miałem na to ochoty. W ostateczności wolałbym siedzieć z jakimś kolesiem. Za chwilę jednak pożałowałem tej myśli. Justin spóźnił się na lekcję, dostał opierdziel od nauczycielki i posadziła go akurat koło mnie. Wydawał się strasznie nadęty i zakochany w sobie, więc nie miałem zamiaru nawet rozpoczynać z nim jakiejkolwiek rozmowy, a tym bardziej zawierać z nim znajomości. Totalnie zlałem to, że był obok.
Czułem się jednak obserwowany. Wszystkie dziewczyny z klasy co chwilę zerkały w naszą stronę i posyłały słodkie uśmieszki. Jestem pewien, że nie były one do mnie, lecz do Justina. Nie zmienia to jednak faktu, że to było co najmniej dziwnie.
- Otwórzcie książki na stronie 69. - oznajmiła nauczycielka.
Zrobiłem, co kazała i położyłem książkę przed twarzą. Poczułem, że ktoś mnie szturcha.
- Podzielisz się książką? Zapomniałem jej dzisiaj ze sobą zabrać. - po raz pierwszy dokładnie usłyszałem jego głos.
- Pewnie. - odpowiedziałem.
- Dzięki wielkie. - uśmiechnął się lekko.
- Nie ma sprawy. - przeczesałem włosy palcami.
- Masz niesamowite włosy. Jakiego szamponu używasz? - wypalił nagle.
Spojrzałem na niego jak na idiotę i nieco się zmieszałem. Podałem mu nazwę szamponu po czym wróciłem do słuchania nauczycielki.
- Przyda mi się taki specyfik w mojej kosmetyczce, fanki będą zachwycone. - oznajmił po chwili.
- Zapewne. - przewróciłem oczami i spojrzałem w kierunku Kim, która już od 5 minut gapiła się w naszą stronę i szczerzyła się jak idiotka. Jeszcze trochę i jej tak zostanie.
- Widzę, że denerwują Cię. - przejechał wzrokiem po klasie. - Można się przyzwyczaić. - zaśmiał się pod nosem.
- Nie wątpię. - odpowiedziałem i znów wsłuchałem się w słowa nauczycielki.
Justin jedynie uśmiechnął się nieśmiało w moją stronę i zakończył już swoje mądre wywody. Co najlepsze nie był to sztuczny uśmiech, a szczery, co bardzo mnie zdziwiło. Myślałem, że z uwagi na to, że jest mega gwiazdą będzie woził się jak nie wiadomo kto. Okazało się jednak, że nie taki zły z niego koleś. Nie trzeba wierzyć we wszystko, co mówią inni. Jak na razie dla mnie jest miły. Reszta mnie nie interesuje.
Pozostałe lekcje minęły mniej więcej spokojnie i w miarę szybko. Gdy zabrzmiał ostatni dzwonek, bardzo się ucieszyłem, bo to oznaczało, że przy wyjściu będzie czekał na mnie Lou i razem wrócimy do domu. Przez cały dzień w szkole się nie widzieliśmy, zacząłem już za nim tęsknić.
Ledwo wyszedłem ze szkoły, a mój przyjaciel już rzucił mi się na szyję.
- Mój kochany, wspaniały, cudowny Loczek! - potargał mi włosy. - Bez Ciebie byłem jak roślina bez wody, jak pszczoła bez miodu jak... - zastanowił się. - Dobra nie wiem, chciałem być romantyczny. - wybuchliśmy śmiechem.
Wróciliśmy do domu i od razu pokierowaliśmy się do TV. Oglądaliśmy jak zwykle programy przyrodnicze i naśmiewaliśmy się z głupich zachowań zwierząt porównując ich do ludzi, których znamy. Tak minęły nam dobre dwie godziny. Przyszedł czas na odrabianie lekcji i naukę. Nasza nauka wygląda tak, że robimy wszystko oprócz uczenia się. Staramy się to zmienić, jednak nigdy nam nie wychodzi, co widać po ocenach. Usiadłem przy biurku i próbowałem nauczyć się czegoś na jutrzejszy sprawdzian z biologi. Lou jednak mi na to nie pozwalał. Siedział na łóżku i co chwilę rzucał we mnie kawałkami gumki, papierkami, temperówką, aż wreszcie dostałem w głowę całym piórnikiem.
- Ucz się! - wykrzyczałem lekko zdenerwowany.
- Nie...wolę zając się czymś innym. - puścił mi oczko.
- A ja chcę zaliczyć ten sprawdzian. - oburzyłem się.
- Ale ja Ci na to nie pozwolę. - wstał, zrzucił książkę od biologi na ziemię i usiadł na biurku, przede mną.
Pogłaskał mnie po włosach i powiedział, że potrzebuje czułości. Objąłem go więc i wtuliłem się w jego klatkę piersiową.
- Lepiej Ci? - zapytałem i już chciałem wstać, ale mi nie pozwolił.
- Nie...chcę jeszcze. - przytuliliśmy się jeszcze mocniej.
Trwaliśmy tak dobre 10 minut w totalnej ciszy. Zastanawiałem się o czym teraz myśli.
Nagle, Lou ujął moją twarz w dłonie, spojrzał mi głęboko w oczy i uśmiechnął się. Od razu domyśliłem się, co się za chwile szykuje, więc spuściłem głowę i wzrok na podłogę.
- Dlaczego...? - Lou spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Nie wiem... - westchnąłem.
- Skoro nie chcesz tego, to nie będę Cię zmuszał. - zszedł z biurka.
- Nie chodzi o to, że nie chcę... - zatrzymałem go. - Ja po prostu...
- Po prostu co? - przewrócił oczami.
- Sam nie wiem jak mam Ci to powiedzieć. - wyszeptałem.
- Nie ważne. - wyrwał się z mojego uścisku. - Wychodzę. - zabrał kurtkę i zszedł na dół.
Zdziwiło mnie jego zachowanie. Nigdy nie zrobił niczego podobnego. Musiałem na prawdę coś zjebać po całości, żeby skłonić go do wyjścia z domu i zostawienia mnie tutaj zupełnie samego. Nie chciałem go zranić, ja po prostu już sam nie wiem kim jestem. Nie potrafię się odnaleźć w tym miejscu. Nigdy wcześniej nie miałem takich bliskich relacji z żadnym chłopakiem. To dla mnie coś zupełnie nowego i nie wiem jak mam się zachowywać. Nie potrafię sobie z tym poradzić. Nie chcę, żeby Lou na tym cierpiał. Zawsze tylko wszystkich ranię. Jestem beznadziejny. - uderzyłem pięścią w blat biurka.
Odechciało mi się wszystkiego. Walnąłem się więc na łóżko, nakryłem się kołdrą i chciałem zasnąć. Nie dałem jednak rady. Byłem zbyt bardzo przejęty.
Odliczałem minuty, czekając aż Lou wreszcie wróci, bo miałem zamiar go przeprosić. Jednak długo go nie było. Nie mogę mu mieć tego za złe. Przecież jest dorosły i może robić co chce, gdzie chce i o jakiej porze chce. Zaczynam się jednak nieco martwić. Może powinienem napisać do niego chociaż sms-a. Albo nie. Pewnie i tak by mi nie odpisał. Jest na mnie na prawdę zły. Źle się z tym wszystkim czuję. Co powinienem zrobić?
Miałem złe przeczucia, więc postanowiłem poszukać Lou. Nałożyłem na siebie fioletowy bezrękawnik, czapkę z uszkami misia, mały plecak i zbiegłem na dół.
Odwiedziłem miejsca, w których prawdopodobnie mógłby się znajdować, ale nie było go w żadnym z nich.
Wpadł mi go głowy pomysł, że może poszedł do jakiegoś clubu. Ludzie często chodzą w takie miejsca wyładować swoje emocje i trochę się rozerwać.
Pokierowałem się więc do klubu "21". Z daleka dostrzegłem sylwetkę Louisa. Stał w kolejce do wejścia. Rozmawiał z jakąś nie znajomą mi dziewczyną. Zaczęła go obejmować i posyłała w jego stronę słodkie uśmieszki. Zaczaiłem się za krzakami i obserwowałem dalszy przebieg wydarzeń.
Nie wiele udało mi się zobaczyć, bo weszli do środka. Postanowiłem też się tam udać. Wepchnąłem się do kolejki przed jakąś dziewczynę. Ustąpiła mi bez większych problemów, gdy tylko posłałem jej niewinny uśmieszek.
Stanąłem przed ochroniarzem. Był chyba o 10 cm wyższy ode mnie i niesamowicie napakowany. Zmierzył mnie wzrokiem.
- Chyba trafiłeś pod zły adres. - złapał za uszko od mojej czapki.
- Jestem pełnoletni! - oburzyłem się i tupnąłem nogą.
Zablokował mi drogę i nie pozwolił przejść. Stałem tak chwilę i kombinowałem, co by teraz zrobić. Długo nie myśląc prześlizgnąłem się między nogami ochroniarza i wbiegłem do środka. On biegł za mną. Skręciłem w prawo i schowałem się w męskiej toalecie. Wyjrzałem przez szparę od drzwi. Udało mi sie chyba zgubić to bydle. Ostrożnie pokierowałem się na salę dyskotekową. Stanąłem w drzwiach i mój wzrok od razu spotkał Louisa. Stał na środku sali i całował się z tamtą dziewczyną. Oparłem się o framugę, a moje oczy napełniły się łzami. W tym momencie coś we mnie pękło. Czułem się zraniony. Nawet bardzo. Za chwilę poczułem, że ktoś ciągnie mnie za rękę. To był ten ochroniarz. Spojrzałem jeszcze ostatni raz w stronę Louisa. Traf chciał, że akurat przerwał pocałunek i nasze oczy się spotkały.
Ochroniarz wyrzucił mnie z klubu, a ja ze łzami w oczach pobiegłem w stronę lasu. Było ciemno jak w dupie, ale teraz nie miało to dla mnie znaczenia.
Nie oglądając się za siebie, pędziłem wgłąb lasu. Niczego nie widziałem. Co chwilę o coś się potykałem. Podarłem sobie spodnie i chyba skręciłem kostkę, bo wpadłem niespodziewanie w jakąs dziurę. Ledwo doszedłem do drzewa. Oparłem się na nim. Musiałem wziąć kilka głębszych oddechów i ustabilizować swoje tętno. Po chwili usiadłem pod nim i otarłem spływające po moich policzkach łzy.
- Chcę umrzeć... - wyszeptałem i poczułem, że zaczyna mi się robić słabo.

Wczoraj do 3 w nocy siedziałam i pisałam ten rozdział. 
Naszła mnie niesamowita wena. :D
Ten rozdział jest nieco smutniejszy od pozostałych, ale nie zawsze musi być kolorowo. (:
No to czekam na wasze opinie.
Pozdrawiam i do następnego. ♥

54 komentarze:

Anonimowy on: 27 stycznia 2012 22:36 pisze...

jak mi zginiesz Harolda to nie wiem co Ci zrobię... pisz dalej , bo normalnie kocham to <3 :D

Anonimowy on: 27 stycznia 2012 22:36 pisze...

O matko... i musiałaś teraz przerwać? Gr, gr, gr. Już myślałam, że będzie jakiś erotyk, a tutaj zaskoczenie.. ale, kurczę podoba mi się. I wiem, że mnie zjesz, ale.. MAŁO, chcę więcej! *_*

@iPurpleBeast on: 27 stycznia 2012 22:38 pisze...

O CHUJ! PRZERYWASZ W TAKIM MOMENCIE !!?!??! KOCHAM TEN ROZDZIAŁ I CB TEŻ! AAAA ♥

{ Dee_super_monkey } on: 27 stycznia 2012 22:40 pisze...

Czemu on nie pozwolił się pocałować? :C Co za kretyn. Teraz Lou nie byłby smutny, a on nie musiałby szlajać się po lasach, o.
A rozdział świetny, jak zawsze :d
Dobrze, że dziś dodałaś <3
Czekam na nexta, kiedy mogę się spodziewać? :D

Anonimowy on: 27 stycznia 2012 22:42 pisze...

no gdzież mi w takim momencie przerywasz? musisz mieć więcej takich wen o 3 w nocy XD

{ IrishSwaggie } on: 27 stycznia 2012 22:47 pisze...

Ei no . :C bo ja nie wiem, czy on umiera , czy nie ! :c
Szybko dawaj następny . *_______________________*

{ forever young ∞ } on: 27 stycznia 2012 22:50 pisze...

wiesz co , w takiem momencie przerwać ?! :D a w ogóle gdzie on sie tam po jakiś lasach szwenda , w UK w ogóle są jakieś lasy ? xd @iNiallerBieber

@baanan_Bieber on: 27 stycznia 2012 22:51 pisze...

- Lepiej Ci? - zapytałem i już chciałem wstać, ale mi nie pozwolił.
- Nie...chcę jeszcze. - przytulilismy się jeszcze mocniej. // to mnie rozwaliło,kiedyś w śnie tak do kolegi powiedziałam.// no ,ale pod koniec mi się smutno zrobiło . ;c

Anonimowy on: 27 stycznia 2012 22:54 pisze...

Dlaczego przerwałaś w takim momencie !? : >
Biedny Lou. I Hazza. Aż mi się smutno zrobiło, jak zobaczył jak się Lou z tą laską całuje. :C
Czekam na kolejny. < 3

Anonimowy on: 27 stycznia 2012 22:58 pisze...

Kurr ! PISZ SZYBKO NEXTA .. bo nie wytrzymam BŁAGAM!
I_Love_Harry_

{ Żańcia } on: 27 stycznia 2012 23:11 pisze...

omg ; o nie wiem co nspisać, oby hazza by cały ugh ; x

{ Ula. } on: 27 stycznia 2012 23:34 pisze...

HAHAH , JA PIERDOLĘ JAKI DRAMAT . JESTEŚ NIESAMOWITA . KOCHAM TE OPOWIADANIA . CZEKAM NA NN . < 3

Anonimowy on: 28 stycznia 2012 02:49 pisze...

niedobrze mi od braku jakiegokolwiek wyczucia gustu i smaku w opowiadaniu. gdyby nie autorka to fabuły byłaby do zniesienia, ale bohaterzy to totalne dzieci. NUDNE NUDNE NUDNE.
zero akcji. stracone dziesięć minut mojego życia. oddasz mi je, Droga Agato?
moja dobra rada? poczytaj trochę książek i obeznaj się w literaturze, zanim cokolwiek więcej napiszesz. napisałabym coś jeszcze, ale aż szkoda mi siebie, że wyczerpuję tu swoje cenne słowa i czas na komentowanie Twoich wypocin. pozdrawiam słodkich hejtów, którzy zaraz mnie zjadą. wiecie, trochę krytyki nikomu nie zaszkodzi. zresztą, jak sama autorka dobrze ujęła, czeka na nasze opinie. może byś odniosła się do którejś?
dziękuję, pozdrawiam, kocham, całuję, nie pisz więcej bo zamorduję! jak do rymu!
Cienki

Anonimowy on: 28 stycznia 2012 09:14 pisze...

"" programy przyrodnicze "" TAAA , JA JUŻ TAM WIEM JAKIE PROGRAMY ONI OGLĄDALI XD

Anonimowy on: 28 stycznia 2012 09:33 pisze...

http://loved-by-you.blog.onet.pl/ zajrzyj na mojego bloga :**

{ ruda526 } on: 28 stycznia 2012 12:41 pisze...

:o czekam na następny ! :)

Anonimowy on: 28 stycznia 2012 13:09 pisze...

NIEEEEEEEEEEEEEE no błagam cie ;c rozdział genialny chyba jeden z najlepszych ale powiedz ze lou znajdzie hazze i sie wreszcie pocałuja...

Anonimowy on: 28 stycznia 2012 14:57 pisze...

w TAKIM MOMENCIE ?!
no wiesz ;D
Pisz szybko następny <3

Anonimowy on: 28 stycznia 2012 15:14 pisze...

Ja tam nic nie mam :D Podoba mi się to co piszesz i jak piszesz. Przecież w takim opowiadaniu nie musi być tak jak w literaturze :) Ważne że czytelnikom się podoba :) Czekam niecierpliwie na nn :D jak możesz powiadom mnie na tt @CarrieOfficial_ :)
+ rozdział świetny :D i niech się pocałują wkońcu a nie! :D

{ smile. } on: 28 stycznia 2012 15:29 pisze...

Wspaniały rozdział!
smutny, ale bardzo mi sie podoba <3
Czekam na następny ;)

Anonimowy on: 28 stycznia 2012 15:41 pisze...

Nienieneie. Nie zrobisz nic Harry'emu, prawda?
Fajny rozdział, szkoda, że skończył się w takim momencie. ;c
W ogóle to jaram się, że wplatasz w to opowiadanie Biebera. *-*
No i Hazza w czapce z uszami. <3 *me gusta*
Czekam na następny. XD
Piąteczka! ;*
@YourSmileSwag

Anonimowy on: 29 stycznia 2012 12:20 pisze...

Cudne opowiadanie:) A ta osoba której się to nie podoba, niech sama coś lepszego napisze.
Mi się to podoba, ze zachowują sie troche jak dzieci, bo przecież oni tacy własnie są. Pisz szybko dalszą część. xx

{ Mintaj } on: 29 stycznia 2012 17:48 pisze...

Cienki ..... jesteś.... CIENKI XD hahaahaha Twój komentarz też ;*

Suchar by Sparkle.

check out my blog:
www.wmmb-dontwakeup.blogspot.com

Anonimowy on: 30 stycznia 2012 19:58 pisze...

Nie wiem co się ze mną stało , ale czytam gejowskie opowiadanie i ... bardzo mi się ono podoba . To chyba wina Larrego < 3 Informujesz o NN ? Jeśli tak , to mój Twitter : @VasHappeninBaby

Anonimowy on: 31 stycznia 2012 14:10 pisze...

KOCHAM CIĘ ♥ cudowny rozdział, nie przejmuj się negatywnymi komentarzami, ludzie zazdroszczą i tyle. albo po prostu są głupi. no cóż. a Ty piszesz świetnie! < 3333333 mam nadzieję że wszystko im się ułoży :3

Anonimowy on: 31 stycznia 2012 14:11 pisze...

ja chcę kolejną część! szybko! :D

Anonimowy on: 1 lutego 2012 01:35 pisze...

Ja nie będę wymagać ..
ja będę błagać o kolejny rozdział! Proszę! Tak bardzo .. błagam! Potrzebuję następnego rozdziału! Nał!

{ Anisa. } on: 1 lutego 2012 21:42 pisze...

Opowiadanie zaczyna podobać mi się coraz bardziej :) Nie spodziewałabym się czegoś takiego, poza tym świetnie opisujesz i tak realistycznie... umiem się wczuć w to co czuje Harry i w ogóle. Myślę, że rozumiesz o co mi chodzi. Świetny rozdział :) [help-me-see]

Anonimowy on: 1 lutego 2012 23:37 pisze...

proszę, pisz szybko!

Anonimowy on: 3 lutego 2012 12:07 pisze...

Kocham twój blog ! I Larrego ! Proszę błagam dodaj już nowy rozdział bo nie wytrzymam!!!

Anonimowy on: 3 lutego 2012 17:53 pisze...

no, kochamtegobloga! <3 czekam na następny rozdział:D

{ Julie } on: 4 lutego 2012 23:27 pisze...

Aaa! Weź w końcu dodaj 5 rozdział, bo normalnie czuję niedosyt Larry'ego xD

Anonimowy on: 5 lutego 2012 11:51 pisze...

Kocham Larrego ♥ nie moge doczekac sie nastepnego. napisz!!!

Cienki on: 6 lutego 2012 09:54 pisze...

@Sparkle, Twoje 'suchary' na temat mojego nicku są poniżej poziomu, stuknij się kilka razy w niewyżytą mózgownicę, zanim coś powiesz.
Z wielką chęcią pokażę szanownym bezguściom moje opowiadanie. Pokazać co to styl, smak opowiadania? W najbliższym czasie zabiorę się za opowiadanie o Larrym, i możecie mi pięty lizać, za głębokim przeproszeniem. Poza tym komentarze są po to, by komentować, więc nawet jak mi się nie podoba, mogę wyrazić własną opinię. Tylko, jestem pewna, że jak mój blog by wam się spodobał, zaraz poleciały by hejty, bo trzeba przecież bronić swojej przyjaciółki, nieprawdaż? I prosiłabym szanowną autorkę o wtrącenie się do rozmowy i wypowiedzenie własnego zdania, a nie liczenie na odpowiedzi swoich czytelników. To w końcu Twoje opowiadanie, i gdybyś może raczyła z łaski swojej odpowiedzieć, byłabym wielce zobowiązana. Może jakaś rada by się sypnęła? Zapewniam cię, że już moje komentarze mają więcej gustu, niż twój blog. Potrafisz przyjmować jedynie oklaski? Dzięki temu uchodzisz jedynie za pustą egoistkę. Ja mówię, jak widzę, nie znając Cię, więc zapewniam, ze sprawiasz nie zbyt dobre wrażenie.
Pozdrawiam, Cienki

Anonimowy on: 7 lutego 2012 22:03 pisze...

ja pierdziele, jakie dziecko nade mną. a Ty piszesz świetnie <3333 chcę już 5 rozdział *___*

Anonimowy on: 7 lutego 2012 22:05 pisze...

ja pierdziele, jakie dziecko nade mną. a Ty piszesz świetnie <3333 chcę już 5 rozdział *___*

{ Minter ♥ } on: 8 lutego 2012 09:09 pisze...

Jej!
Weż niech będzie BROMANCE!
Oni do siebie pasują ;D
Chociarz widać ,że Harold się wacha.
No cóż powtórzę się: TO JEST ŚWIETNE!
Ja dopiero zaczynam może zajrzysz?
http://sweet-story-with-1d.blogspot.com/

Anonimowy on: 9 lutego 2012 18:50 pisze...

nofuck O.o nawet nie przeczytalam tego całego, a juz widze jakie to jest beznadziejne -,- czyzby kolejne niewyzyte seksualnie dziecko? pewnie teraz zrywasz etykiety ze wszystkich butelek btw T_T CO TO JEST ?!?!?!?!?? TO JEST TAKIE GŁUPIE/CHORE/NIEMAMPRZYMIOTNIKA, ze az nie da sie tego wyrazic >.<

Cienki on: 9 lutego 2012 19:08 pisze...

Dziecko? Oj, nie wiesz nawet, jak bardzo się mylisz.
No tak, świetnie pisze dla ludzi, którzy nie mają co czytać, więc zachwycają się opowiadaniem koleżanki. Bo trzeba nasłodzić, nie? Nie mam pojęcia, czy autorka w ogóle zagląda w komentarze, ale widać, że się nie interesuje. Ja to już na prawdę, kiedy mam bloga i zostaje oblana słowami krytyki, jakoś jednak reaguję. A tu zero odezwu, mimo mojej prośby.
Dziękuję, bez szacunku, Cienki

Anonimowy on: 9 lutego 2012 23:19 pisze...

Boże, widzisz i nie grzmisz! Nie pomyślałeś panie Cienki i jakiś tam jeszcze że może Autorka chcę pisać tak jak piszę i wam nic do tego. Większości się podoba i to ze jakieś dwa niedorozwoje postanowiły udawać że są jakimiś specjalistami to już tylko i wyłącznie wasz problem. Nie podoba się to tu nie zaglądaj, proste. Chociaż trzeba się jakoś dowartościowywać, co? Co do opowiadania to świetne, trzymaj tak dalej i nie przejmuj się negatywnymi komentarzami. ;) Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!

Anonimowy on: 9 lutego 2012 23:23 pisze...

Cienki, skoro taki mądry jesteś to sam napisz opowiadanie o Larrym jak już mówiłeś, że napiszesz. Podaj link i zobaczymy czy jesteś taki cudowny za jakiego się uważasz. ;]

{ Dee_super_monkey } on: 10 lutego 2012 15:36 pisze...

Kur**, ja pier**le, grrrrr!!!!!
Ludzie ogarnijcie dupę z łaski swojej. Mam dość patrzenia na takie płytkie wypowiedzi niektórych osób. Wasze życie jest aż takie nudne, że wchodzicie hejtować czyjąś pracę? Współczuję, bo ja nie wiem jak to jest. Naprawdę ręce i ch**e opadają. Skoro się nie podoba to idź i nie wkur**aj innych. Agata jest wyj**ista w kosmos i proszę mi jej nie obrażać. Jestem ciekawa opowiadań tych jakże inteligentnych osób, którym się nudzi i hejtują. Myślicie, że to coś daje? Agata ma to w dupie, ale przez wasze zaje**ste gadanie to my nie przeczytamy rozdziału.
Jesteście wręcz wspaniałe. Weźcie się gońcie bo przez takie osoby jak wy mam ochotę jeb**ć głową w ścianę.
+ Może kogos uradziłam, mam to gdzieś.
Pozdro.

Anonimowy on: 10 lutego 2012 19:35 pisze...

@hate_that_world - jesteś zajebista! zgadzam się w 100% ;)

Anonimowy on: 10 lutego 2012 23:16 pisze...

BŁAGAM, NAPISZ W KOŃCU KOLEJNĄ CZĘŚĆ! UMIERAM! :O

Anonimowy on: 12 lutego 2012 13:43 pisze...

kiedy kolejny rozdział ? jeśli mozesz to napisz na TT - @KateLevis

{ CrystalRose } on: 12 lutego 2012 21:48 pisze...

Czekam na NEXT! . ;dd

Anonimowy on: 13 lutego 2012 14:59 pisze...

zgadzam się z Cienki w jednej kwestii - Agacie brak odpowiedniego stylu pisania. Lubię jej opowiadanie, więc z łaski swej nie obsypujcie mnie tu wyzwiskami, ale naprawdę powinna więcej czytać lub postarać się o betę bo niektóre zdania po prostu ranią... ale pisz dziewczyno bo to chociaż w jakimś stopniu rozwija człowieka.
i Cienki z wielką chęcią poczytałabym twoje Larry więc jak już zdecydujesz się założyć bloga i pisać to rzuć linkiem. nie, nie jest to złośliwość po prostu jestem ciekawa.
a co do opowiadania to jakoś w ogóle w tym rozdziale nie potrafiłam wczuć się w emocje bohaterów. nad tym też musisz popracować
pozdrawiam tsu :3

Anonimowy on: 13 lutego 2012 15:41 pisze...

JEZU JA CIĘ BŁAGAM.. DODAJ KOLEJNY ROZDZIAŁ. UMIERAM! :C

Anonimowy on: 16 lutego 2012 16:14 pisze...

chcę kolejny rozdział

Anonimowy on: 17 lutego 2012 17:51 pisze...

babo!
kocham Twojego bloga!
czekam z niecierpiwoscia na kolejny rozdzial, jak moglas przerwac wtakiej chwili?!
o jejku.....
dawaj nastepny rozdzial bo cie zjem! ;3

Anonimowy on: 18 lutego 2012 11:39 pisze...

no dodaj rozdział.. ;/ :c <3

{ Olivia. } on: 10 marca 2012 13:43 pisze...

ojejusiu :(
kocham ten blog! jak ja go cholernie kocham! <3

{ wera963852 } on: 8 kwietnia 2012 02:10 pisze...

Kobieto nie pojęta! Ty nie wiesz jak ja bardzo kocham ten blog!! Normalnie, aż mnie za serce łapie w pewnych momentach. To jest niesamowite, że przez twoje opowiadanie we mnie budzą się przeróżne emocje!! ;d cudne to, no po prostu cudne..

{ Unknown } on: 3 maja 2012 00:32 pisze...

Ciekawe. Zapraszam do mnie; http://everyone-is-your-choice-of-life.blogspot.com/

Prześlij komentarz